Często klienci pytają mnie, czy szpital może odmówić leczenia.
Odpowiedź brzmi: czasami niestety może.
Nie może, gdy:
– istnieje niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia. Wtedy pacjent ma prawo do natychmiastowego udzielenia świadczeń zdrowotnych zawsze i od każdego lekarza – czy to prywatnie czy w placówce publicznej.
Przed kilkoma dniami potwierdził to w wyroku Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. akt II OSK 2619/16, wyrok z 17 stycznia 2017 r.). NSA rozpatrywał sprawę, w której negatywną dla szpitala decyzję wydał wcześniej Rzecznik Praw Pacjenta. Chodziło o przebieg leczenia dziecka, które po wypadku komunikacyjnym zostało przetransportowane śmigłowcem lotniczego pogotowia ratunkowego do szpitala. Po wylądowaniu personel medyczny lecznicy odmówił przyjęcia dziecka, ponieważ w tym dniu dyżur neurochirurgiczny pełniła inna lecznica…
Czyli klasyczna sytuacja odsyłania pacjenta od drzwi, do drzwi.
Sąd nie miał wątpliwości, że szpital, do którego zespół ratowniczy przywozi pacjenta w stanie zagrożenia życia, nie może się tłumaczyć brakiem lekarzy czy innymi trudnościami organizacyjnymi i odmówić przyjęcia.
***
Gdyby ktoś z Państwa potrzebował podstawy prawnej, to NSA wskazał, że obowiązek udzielenia świadczeń zdrowotnych pacjentowi, który jest w stanie nagłym zagrażającym jego życiu lub zdrowiu, wynika bezpośrednio z Konstytucji RP (art. 68 ust. 1) i z ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Zgodnie z ustawą pacjent ma prawo do natychmiastowego udzielania świadczeń zdrowotnych ze względu na zagrożenie zdrowia lub życia (art. 7). Także przepis art. 15 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej mówi, że podmiot leczniczy nie może odmówić udzielenia świadczenia zdrowotnego osobie, która potrzebuje natychmiastowego udzielenia takiego świadczenia ze względu na zagrożenie życia lub zdrowia.
{ 3 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Odpowiedź brzmi: czasami niestety może.
Ależ dlaczegóż niestety? Pacjent ma święte prawo wyboru lekarza, przychodni i szpitala. Czyż prawo to nie powinno być przechodnie? Doktory mają być jak chłopy pańszczyźniane?
Na podstawie wyroków sądowych które są spójne ze sobą wynika że odsyłanie pacjenta – nawet transportem sanitarnym do bliskiego szpitala w trybie K1 – jest naruszeniem praw pacjenta i stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia.
I że chorego należy przyjąć na IP/SOR, zebrać wywiad, zbadać, ustabilizować funkcje życiowe i ew później decydować o transporcie. Nie ma przy tym znaczenia że w danym szpitalu nie ma możliwości opieki, a natychmiastowy transport zwiększyłby szanse przeżycia. W moim mieście pewna pani anestezjolog z tego powodu na rok straciła prawo wykonywania zawodu.
W moim mieście jeśli ktoś się zgłosi / zostanie przywieziony do szpitala to zawsze zostanie zbadany i zaopatrzony. Nawet jeśli z tego powodu na pewno umrze – a gdyby został natychmiast odesłany do innej jednostki możliwe że by przeżył. Prawnicy wymyślili standardy postępowania które mogą w niektórych momentach zwiększać śmiertelność; ja się do nich dostosuje. Dla mnie to nie problem – w końcu nie ja umieram tylko pacjent 😉
Panie Doktorze, przykro jest czytać takie cyniczne stwierdzenia, jak to: „Dla mnie to nie problem – w końcu nie ja umieram tylko pacjent”. Myślę, że po pierwsze, nie prawnicy wymyślają standardy medyczne/leczenia, tylko biegli, bo jak Pan wie, żaden sąd nie wyda wyroku bez opinii biegłych lekarzy. Po drugie: od każdego standardu można, a nawet należy odstąpić, jeśli będzie to uzasadnione sytuacją kliniczną chorego, a lekarz wykaże, że tak jest lepiej dla pacjenta. Trzeba tylko chcieć się wychylić i wiedzieć, co się robi. Takie postępowanie jest etyczne, w przeciwieństwie do postępowania, które z założenia akceptuje „zwiększenie śmiertelności” w danym przypadku.