Czy DaVinci i chirurgia robotowa to przyszłość? Bez dwóch zdań. Czy operacja z wykorzystaniem robota jest zawsze bezpieczniejsza dla pacjenta niż wykonana tradycyjną metodą? Tu odpowiedź nie jest już tak jednoznaczna. Jedno jest pewne: podczas operacji robotowej błąd medyczny jest nadal możliwy. Robot nie eliminuje błędów lekarza.
Robot nie operuje sam. Wbrew powszechnemu przekonaniu, najbardziej popularny w Polsce robot DaVinci nie jest robotem w klasycznym znaczeniu tego słowa. DaVinci to tzw. telemanipulator. Odwzorowuje w czasie rzeczywistym i bez opóźnienia ruchy lekarza. Operuje nadal chirurg, a nie robot, tyle, że lekarz znajduje się w innym miejscu niż jest pacjent. Informacje o ruchach dłoni chirurga są przesyłane do wprowadzonych do jamy ciała narzędzi chirurgicznych. Narzędzia te mogą dokładnie naśladować wszystkie ruchy ręki, a nawet je przewyższać poprzez działanie w zakresie 360 stopni.
Szkolenie z zakresu chirurgii robotowej
Dlatego właśnie, aby operować z użycie robota, trzeba być przejść bardzo długie szkolenie. Dr Paweł Salwa, doświadczony operator robota DaVinci, opisuje proces szkolenia tak:
„Na początku, niczym piloci myśliwców, lekarze ćwiczą na symulatorze. Potem przechodzi się do tzw. dry lab, czyli prób na sztucznym organizmie z gumy i tworzyw sztucznych. Później przechodzi się do wet lab, czyli operacji na zwierzętach, najpierw martwych. Potem uczestniczy się w operacjach na ludziach. Przez pierwsze kilkaset nie wykonuje się całej operacji, tylko jeden z jej 17 etapów i to pod nadzorem bardziej doświadczonych osób. W trakcie treningu młody lekarz musi każdy z etapów wykonać 50 razy. Dopiero potem może sam przeprowadzić całą operację. Jest ona nagrywana, dzielona na 17 części i rozsyłana do ekspertów na całym świecie, którzy ją anonimowo oceniają (w skali od 1 do 5). Z 17 ocen wyciąga się średnią, jeśli jest wyższa niż 4,0 lekarz może operować sam.”
Jego zdaniem, w Polsce niestety proces szkolenia lekarzy tak nie wygląda. Praktyki, z jakimi mamy do czynienia, nazywa medycyną pola walki. Myli się? Nie sądzę.
Błąd techniczny robota czy niewyszkolony operator?
Wystarczy sięgnąć po przykład z ostatnich miesięcy. W ubiegłym roku w szpitalu w Czerwonej Górze zmarła 66-letnia Ewa K. Kobieta odeszła wskutek komplikacji, które pojawiły się podczas rutynowego zabiegu biopsji i usnięcia zmiany. Operacja przeprowadzona została z użyciem systemu robotycznego Versius CMR Surgical. Robot, wprowadzony do użytku w tym oddziale zaledwie dwa dni wcześniej, miał zrewolucjonizować leczenie w tej placówce.
„Jednak zastosowanie robota od początku wzbudzało pytania o odpowiednie przygotowanie personelu. Prokuratura bada, czy doszło do błędu technicznego robota, nieprawidłowego szkolenia personelu lub zaniedbań medycznych.”
Ambicje lekarza ponad dobro pacjenta
Inny przykład:
Lek. Paweł Wisz w rozmowie z dziennikarzami Onet podał, że w szpitalu klinicznym w Rzeszowie pacjentów onkologicznych operował także ówczesny dyrektor lecznicy, choć nie znał się na obsłudze zaawansowanego technicznie robota. W efekcie wiele operacji miało być nieudanych. Sześciu na dziesięciu chorych, zamiast być wyleczonych, wychodziło ze szpitala z nowotworem. Z uwagi na brak doświadczenia operatora w operacjach robotowych cel zabiegu nie został osiągnięty. Tkanki nowotworowej nie usunięto w takim stopniu, by można było mówić o tzw. „czystości onkologicznej” po operacji.
„W śledztwie badany jest wątek adekwatności zastosowanych metod diagnostyki i leczenia do stanu zdrowia pacjentów oraz wyników ich badań, w tym ewentualnego narażenia pacjentów szpitala na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w związku z wykonywanymi tam zabiegami urologicznymi” — tak rzecznik katowickiej prokuratury tłumaczy wątek medyczny prowadzonego śledztwa.
Robot Da Vinci musi pracować…
Kolejnym „grzechem pierwotnym” polskich operacji robotycznych jest dążenie za wszelką cenę do tego, by operacji z użyciem robota przeprowadzić jak najwięcej. Dr Wisz o sytuacji w Rzeszowie mówi, że pacjenci byli tam królikami doświadczalnymi, ale niestety w ten sposób można podsumować sytuację i w innych szpitalach.
W 2021 r. w Krakowie zmarła pacjentka operowana w ramach eksperymentu medycznego z użyciem robota DaVinci. Opiniujący na zlecenie Rzecznika Praw Pacjenta przebieg tego leczenia prof. Grzegorz Panek, mazowiecki wojewódzki konsultant z dziedziny ginekologii onkologicznej podkreślił, że w tym przypadku problem polegał nie tyle na użyciu robota daVinci, ale chodziło o sam fakt, że operowano osobę nienadającą się do operacji. Pacjentka zmarła, bo w jej przypadku stan zaawansowania choroby nowotworowej powodował, że ryzyko operacji robotycznej było daleko wyższe, niż leczenia zachowawczego. Do operacji została jednak przekonana przez szpital, któremu zależało na tym, by włączyć ją do badań, na który szpital uzyskał grant pieniężny.
Sprawność w obsłudze DaVinci
Badania z Korei Południowej pokazują, że po ponad 500 wykonanych operacjach lekarz osiąga mistrzostwo w obsłudze daVinci. Według danych ze stycznia 2024 r. w Polsce 43 ośrodki medyczne wykonywały operacje za pomocą robota daVinci. Obecnie ta liczba na pewno jest większa. Ilu z lekarzy, wykonujących operacje robotyczne, ma ich za sobą więcej niż 500? Do takich statystyk nie dotarłam.
Odpowiedź na pytanie o doświadczenie lekarza, który będzie operował, powinien za to otrzymać każdy pacjent, który planuje poddać się operacji robotycznej.