Gdyby ktoś ogłosił konkurs na najbardziej absurdalną sytuację w procesie o błąd medyczny, to dajcie znać, zgłoszę tę sprawę:)
W skrócie: proces trwa od 2011 roku. Chodzi w niej o to, czy diagnostyka i leczenie stanu zapalnego w dłoni pacjenta były prawidłowe. Stan zapalny spowodowany był kawałkiem drewna. Operator nie odnalazł go i nie usunął podczas operacji. Do weryfikacji, czy ciało obce nadal tkwi w dłoni pacjenta i dalszej diagnostyki, lekarz wybrał badanie TK.
Biegli stoją na stanowisku, że to nie był dobry wybór.
Argumentują, że badanie TK jest w istocie badaniem RTG z następową obróbką trójwymiarową obrazów. Poszczególne obrazy uzyskuje się wtedy, gdy promienie RTG nie mogą przejść w pełni przez badaną część ciała. Wszystko zależy więc od gęstości badanej tkanki. I to niezależnie od tego, czy tkanka ta jest elementem ciała człowieka, czy inną materią, np. gazikiem, szkłem, plastikiem czy drewnem. W tomografii komputerowej można zatem znaleźć tylko takie ciała obce, które mają wystarczająco dużą gęstość.
USG optymalną metodą
Kiedy więc nie wie się, z jakim ciałem obcym w ciele ma się do czynienia, należy użyć USG jako metodę o dużej czułości. Przy użyciu USG można wykryć praktycznie wszystkie rodzaje ciał obcych.
Pozwany podmiot leczniczy ma – jak to zwykle bywa – odmienne zdanie. Powtarzane zarzuty do opinii doprowadziły nas do takiego etapu w procesie, że biegli wydali już chyba szóstą opinię na mniej więcej ten sam temat.
Aktualnie pozwany oczekuje od biegłego z zakresu radiologii informacji, jaki rodzaj drewna został usunięty z ręki powoda.
Biegły dendrolog?
Biegły z zakresu radiologii w odpowiedzi cierpliwie i wyczerpująco tłumaczy więc w opinii pisemnej sądowi, że gęstość drewna zależy od rodzaju i czynników zewnętrznych przed i po ścięciu oraz szeregu innych. Do opinii radiologicznej załącza tabele gęstości drewna:
- w stanie powietrznosuchym,
- wczesnego i późnego oraz
- okrągłego świeżego ściętego i przeschniętego.
Chapeau bas. Chylę czoła przed biegłym. Boję się tylko, czy sąd nie daje się niepostrzeżenie wywieść w pole (w las?) pozwanemu.
Bo trochę odbiegamy w procesie od głównego zarzutu: błędu lekarskiego, skupiając się na zagadnieniach dendrologicznych:)
{ 3 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Gatunek drewna w ciele ma czasem ogromne znaczenie np. gdy jest to kołek wbity w serce wampira. 🙂
A na poważnie to można dalej „brnąć w las” w tym temacie: gatunek, podgatunek, odmiana, forma, ekotyp, siedlisko na którym drzewo rosło (inną gęstość będzie miała sosna z Sokolicy w Pieninach, której roczne przyrosty to ułamek milimetra, a inne sosna z żyznego lasu, której słoje mają 7 mm), pogoda w latach, z którego fragment drewna pochodzi (podstawa dendrochronologii), czas ścięcia, warunki, w jakich znajdowało się drewno po ścięciu…
Ciekaw jestem wyniku procesu, więc więcej nie podpowiadam. Pozwany może czytać Pani bloga i wtedy mógł bym wyroku nie dożyć.
Jestem za Henrykiem II: potrzebny jeszcze meteorolog, geograf, specjalista gospodarki leśnej, kryminolog (kąt wbicia drzazgi), wpływ promieniowania kosmicznego i…
psychiatra 😉
Dziękuję za uznanie i popieram konkluzję. Biegły psychiatra mógł by rozwiązać problem.