Biegły sądowy ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą za wyrok oparty na jego wadliwej opinii – orzekł Sąd Apelacyjny w Katowicach.
Hmm, czuję, że taki wstęp natychmiast wywołał żywe zainteresowanie u moich czytelników. Zarówno tych, którzy zmagają się w procesach medycznych z absurdalnymi czasem opiniami biegłych, jak i tych, którzy wierzą, że funkcji biegłych nie będą się bali sprawować uczciwi lekarze. Swoją drogą, gdybym była swoim własnym czytelnikiem, to zaliczałabym się do obu tych grup.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 29 listopada 2019 r. (sygn. akt V Aca 266/18), bo o nim tu mowa, dotyczy odpowiedzialności za opinię w sprawie budowlanej. Zakwestionowana opinia dotyczyła jakości robót budowlanych. Poszkodowany kolejną opinią udowodnił biegłej, że jej ekspertyza była nierzetelna. Mimo, że przegrał główny proces, to wygrał odszkodowanie od biegłego sądowego w odrębnym postępowaniu przeciwko niej.
Odszkodowanie od biegłego sądowego w sprawie medycznej?
Ten wyrok nie ma bezpośredniego wpływu na sytuację procesową poszkodowanych pacjentów w sprawach medycznych. Opinie medyczne – te złe – są najczęściej miałkie, niejednoznaczne, rozmywające odpowiedzialność lekarzy, oparte na subiektywnym przekonaniu biegłych. Albo po prostu: żadne. Nic z nich nie wynika. Takiemu biegłemu medykowi raczej nie uda się udowodnić, że jego opinia jest jednoznacznie sprzeczna z aktualną wiedzą medyczną. Dodatkowo, musiałoby się to udowodnić… opinią innego biegłego sądowego albo instytutu naukowo-badawczego.
Wczoraj w Dzienniku Gazecie Prawnej ukazała się rozmowa, jaką na ten temat przeprowadził ze mną red. Patryk Słowik (link do wywiadu: „Dziś sądy płacą tysiące za często bezwartościowe opinie”, bezpłatny jest tylko dostęp do części artykułu).
Biegli medycy – ze świecą szukać
Katowicki wyrok ma pośredni, ale negatywny wpływ na sytuację poszkodowanych pacjentów. Ci biegli medycy, którzy tylko usłyszą, że dzwonią, ale nie będą wiedzieli, w którym kościele, bo nie wczytają się w szczegóły wyroku, szybko „wypiszą się” z listy biegłych przy sądzie okręgowym.
Już dziś często słyszę od rzetelnych biegłych sądowych, że noszą się z zamiarem rezygnacji, bo:
- pieniądze żadne,
- nie lubią być poganiani przez sądy,
- mają za dużo pracy tak w ogóle,
- „na co mi to”,
- nie ma sensu się denerować
- po co mam się narażać kolegom
- itd.
Lepszy jakikolwiek biegły sądowy niż żaden?
Jeśli dojdzie do tego straszak, że biegły sądowy zapłaci ze swojego majątku odszkodowanie za wadliwą opinię, to katastrofa. Ostatni herosi rzucą robotą biegłego sądowego.
I do dyspozycji bezradnych sędziów zostaną ci, którzy piszą opinie takie jak te, z których fragmenty zamieszczam poniżej…
„Jak już pisałam, nie będzie ustnych wyjaśnień z powodu mojej nieobecności na rozprawie podyktowanej moim złym stanem zdrowia.”
„Jeżeli przedstawiłam we wstępie wiedzę na temat postępowania w przypadku jak wyżej, to znaczy, że wysokiej klasy specjaliści z pozwanego szpitala na pewno tę wiedzę posiadali i właściwie ją zastosowali”.
„Fakt działań ubocznych procedur diagnostycznych i terapeutycznych jest ZAWSZE przedstawiany pacjentowi!”
„To nie jest praca poglądowa. W opiniach sporządzanych na zlecenie Sądu nie podaje się publikacji”.
„Od kilku lat wydałem wiele opinii dla Sądów Okręgowych, Rejonowych, Prokuratur z całej Polski. Żaden Sąd w Polsce nie podważył moich opinii.”
„Aktualna sprawa jest bardzo trudna i skomplikowana oraz stała i ciągła potrzeba wracania i szukania winnych choroby pani XY”.
„Opisując wielokrotnie ten sam temat można popełnić błędy zarówno merytoryczne jak i proceduralne, np. w piśmie z dnia (…) napisałem formalina, a miało być parafina.”
„Nadmieniam, że nie mam już cierpliwości ani zdrowia ponownie opiniować i pisać opinie uzupełniające, ponieważ pogubiłem się już w tej sprawie. PROSZĘ DALEJ NIE MĘCZYĆ MNIE PISMAMI, PYTANIAMI!!!!”
Dobranoc Państwu*.
* https://pl.wikipedia.org/wiki/Bajka_dla_dorosłych
{ 7 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Szanowna Pani Mecenas, temat bardzo ciekawy choć podejrzewam, że podobne wyroki będą sporadyczne, już w sprawach technicznych np: budowlanych jest trudno wykazać błędy biegłego, a w sprawach medycznych – większości z nich – będzie to wręcz niemożliwe z uwagi na skomplikowanie tematyki jak i częste trudności w ustaleniu faktów, które miały miejsce np: podczas zabiegu. Przykładowo, zabieg chirurgiczny, którego „formalnym” powikłaniem jest perforacja jelita grubego, i pytanie czy perforacja faktycznie wynikła z trudnego dostępu, charakteru pacjenta itp., czy zwyczajnie z niedbałości, „szarpania” lub pośpiechu lekarza ? Post factum, w oparciu o samą dokumentację nie można tego wykazać jednoznacznie, co też wiąże się z brakiem możliwości oceny opinii biegłego w tego typu sprawie. Może rozwiązaniem byłoby nagrywanie wszystkich zabiegów. Pozdrawiam
1. Skoro w sądzie ustala się odpowiedzialność lekarza czy innych osób to z jakiej racji biegły sądowy ma nie być odpowiedzialny za swoją opinię ? Nota bene opinia biegłego decyduje o losach innych, więc to logiczne aby biegły był odpowiedzialny za swoją opinię.
2. W kwestii braku biegłych sądowych to sprawy można rozwiązać bardzo prosto, jeden z przykładów:
http://prawalekarzy.pl/artykuly/lepsza-ochrona-zdrowia-refleksje-koncoworoczne-i-zyczenia-379
Co do 1), zgadzam się.
Co do 2) – nie. Stawki już dzisiaj są wysokie, opinia biegłego medyka kosztuje w przeciętnej sprawie 3-5 tys. zł., a opinia Zakładu Medycyny Sądowej – bywa, że – i kilkaset tysięcy (najdroższa, jaką widziałam, została wyceniona, co prawda dla Prokuratury, a nie dla sądu cywilnego, na ponad 200 tys. zł.). Więc to nie niskie stawki są przeszkodą dla wpisywania się przez biegłych na listy przy sądach okręgowych, tylko zdecydowanie niechęć w występowaniu przeciwko własnemu środowisku.
Co do tego, kto ma oceniać lekarzy, którzy popełnili błąd, to problem nie leży w „szczeblu oceny”. Czy lekarza – partacza ze szpitala powiatowego, który notorycznie źle technicznie wykonuje operacje np. artroskopii kolana, ma oceniać inny lekarz, który ma równie mizerne pojęcie o tej procedurze?
Skoro ktoś podejmuje się wykonywania danego zabiegu, to znaczy, że zobowiązuje się to robić – zgodnie z zasadami etyki i wykonywania zawodu – zgodnie z aktualną wiedzą medyczną. Ocena działań lekarza powinna zależeć nie od tego KTO ocenia, ale czy oceniając stosuje kryterium zgodności z aktualną wiedzą medyczną. Bo każdy lekarz: czy to klinicysta w szpitalu akademickim, czy lekarz z pierwszej linii frontu ze szpitala powiatowego, ma obowiązek dokształcać się i nie szkodzić pacjentowi.
Pozdrawiam i dziękuję za Pana komentarz!
Przykro mi ale Pani odpowiedź odnośnie punktu 2 jest wbrew logice.
Lekarza nie ocenia się TYLKO według kryterium zgodności z aktualną widzą medyczną, lecz także w oparciu o jego możliwości, które miał a nie wykorzystał.
Nigdzie poza medycyną nie ma takiej paranoi że człowieka, który pomimo posiadania teoretycznej wiedzy ale przy braku możliwości sprzętowych oskarża się i skazuje za brak użycia tego sprzętu.
Pierwszy z brzegu przykład – sprawa pacjenta, który trafił do szpitala powiatowego w godzinach nocnych, skąd lekarz dyżurny próbował pacjenta bezskutecznie przekazać do szpitala o wyższym stopniu referencyjności bo w jego szpitalu poza godzinami 8-15:30 nie ma radiologa i możliwości wykonania USG ani też możliwości leczenia pacjenta a profesor z wielkiej kliniki ( który sam ostatni raz pacjenta na SORze widział z 30 lat temu ) pisze w swojej opinii że popełniono błąd bo pacjentowi najpierw i natychmiast należało zrobić USG a następnie w trybie pilnym zoperować na miejscu !?
I takich przykładów można podać setki. Dziś biegli są oderwani od rzeczywistości bo albo to emeryci, którzy już dawno z pacjentem nie pracują a chcą oceniać pracujących albo wsiowego doktora zajmującego się tysiącem różnych przypadków z zapleczem w postaci swojej głowy i niczego więcej ma oceniać prefesor, który zajmuje się ultra wąską działką medycyny i ma do tego jeszcze całe zaplecze diagnostyczne i całą masę asystentów.
W kwestii pieniędzy to oczywiście są pojedyńcze przypadki kosztownych opinii ale to nie znaczy że wszystkie takie są. Gdyby te opinie były takie dochodowe to by Pani nie miała tylu znakomitych przykładów jakie to „rzetelne” są te opinie biegłych.
I zapewniam Panią że póki nie będzie RYNKOWEJ wyceny opinii ( czy to w medycynie czy gdziekolwiek indziej ), póty jeszcze długo znaczna część opinii biegłych to będzie farsa.
Ponadto nie będzie lepszych opinii biegłych jeśli dalej powód w sprawie cywilnej będzie mógł oskarżać „bezkosztowo” jak to się dzisiaj dzieje.
Panie Doktorze, kilka kwestii w ramach polemiki z treścią Pana komentarza:
– oczywiście, że na ocenę pracy lekarza muszą wpływać takie czynniki jak to, czy miał do dyspozycji określony sprzęt czy ludzi. Jak nie ma zespołu operacyjnego, bo w szpitalu są braki kadrowe i nie ma anestezjologa czy pielęgniarki anestezjologicznej, to największy geniusz operacji nie przeprowadzi. W takiej sytuacji lekarz nie odpowiada, ale szpital – za winę organizacyjną – już tak. Mam wrażenie, że myli Pan odpowiedzialność lekarza i podmiotu leczniczego. Jeśli jakiś biegły ocenia działania lekarza tak, jak Pan pisze, przypisując mu odpowiedzialność za braki sprzętowe, to opinia jest po prostu wadliwa. Inna rzecz, że trudno mi sobie wyobrazić, żeby – nawet w szpitalu powiatowym – w całym szpitalu po godz. 15 nie było aparatu USG ani lekarza, który ma uprawnienia do wykonywania badań USG (niekoniecznie radiologa);
– podtrzymuję zdanie, że nie ma prostej zależności między stawkami urzędowymi dla biegłych i wiekiem biegłego („emeryci”) a jakością opinii. Mam w aktach prowadzonych spraw wiele świetnych metodologicznie i merytorycznie opinii biegłych lekarzy, które nie kosztowały krocie, i znacznie więcej bardzo drogich opinii, których wartość (i zawartość merytoryczna, w tym objętość wniosków) jest zerowa. Podobnie, często „emeryci” mają świeższą wiedzę medyczną niż 50-latkowie, którzy spoczęli na laurach i nie czują się w obowiązku dokształcać.
– pacjent nie „oskarża” w sprawie cywilnej bezkosztowo: procesy odszkodowawcze są obarczone dla pacjenta dużym ryzykiem obciążenia kosztami w razie przegranej, trzeba mieć naprawdę mocne argumenty, żeby zdecydować się na walkę z podmiotem leczniczym.
Pozdrawiam, Jolanta Budzowska
Pani Mecenas, temat Bieglych jak wszyscy wiemy zawsze i nieustannie pozostanie interesujacym, ekscytujacym i jednoczesnie denerwujacym tematem. Dlatego dobrze do tego wracac… Z tymi bieglymi to prawdziwa Sodoma i Gomora….. podobnie jak sluzba zdrowia….Dziekuje z znakomite przaklady jak biegli pisza….. znakomita ilustracja ich „fachowosci..”
Tez uwazam, ze stawki nie sa zle… wcale nie nizsze anizeli w innych krajach…. tylko w innych krajach nie ma takich rozpietosci…Uwazam, ze biegli powinni byc bardziej „dyscyplinowani” za to co robia, i jesli nie robia tego dobrze, to Sad, albo prokuratura powinny odmawiac placenia za taka opinie….. tylko nie wiem czy beda mieli odwage..Biegli czesto nie odpowiadaja na pytania…. celowo i ze zrozumialych wzgledow… Ale jesli sad albo prokuratura nie potrafia zrozumiec co jest napisane, to taka opinia nie powinna byc zaakceptowana..Moze powinny byc wprowadzone jakies schematy pisania opinii….Nie moze tez byc tak, ze 95% opinii to „potworka” z dokumentacji, albo jeszcze gorzej gdy biegly powoluje sie na ocene osoby, ktora potencjalnie popelnila blad…to takie moje male trzy grosze dodane do dyskusji….serdecznosci
Witam
Chciałbym podzielić się pewnymi wnioskami z prowadzonej przeze mnie sprawy o fałszywa opinie biegłego z zakresu medycyny.
Nie będę opisywał szczegółów sprawy, bo nie w tym rzecz. Pragnę jedynie wskazać na fakt, że zdarza się ( a w moim przypadku tak jest) solidarność pomiędzy lekarzami posunięta jest do granicy absurdu i powoduje często pomijanie w opinii ewidentnych faktów wynikających z faktów opisanych w dokumentacji medycznej. Na dodatek należy wspomnieć o powiązaniu interesów w ukrywaniu prawdy przez organa ścigania, które nawet po ewidentnemu w swej treści postanowieniu sądu a także przyznaniu przez prowadzącego prokuratora że sprawa podlega pod art 233 par 4, następnie umarza postępowanie z uwagi na małą szkodliwość czynu.
W tej sytuacji doprowadzenie do ukarania winnych, którzy spowodowali przedwczesną śmierć pacjenta, a także tych to swoimi opiniami „kryli” sprawców, jest niezwykle czasochłonne i niezwykle trudne.
Smaczku dodaje też fakt, że skazanie biegłego za wydanie fałszywej opinii, stać się może uruchomieniem lawiny, która w efekcie spowodować może uznanie wielu opinii w różnych sprawach za wątpliwe i jednocześnie być powodem do przywrócenia wielu rozstrzygniętych spraw sądowych.
Argumentem na to jest fakt , że w sprawie która jest nijako kanwą mojego wpisu, że w temacie wypowiadało się 5 biegłych w 4 opiniach, a więc w razie udowodnienia jednemu z biegłych fałszywości opinii powoduje, że w pozostałych przypadkach (konkluzje biegłych były identyczne) istnieje domniemanie fałszywości opinii we wszystkich sprawach, które opiniowane były przez tych biegłych.
W sumie powoduje to lawinowy przyrost niepewności co do opinii w ogóle, co w efekcie spowodować może całkowitą nie4wydolność aparatu sprawiedliwości.
Nie jestem prawnikiem i prowadzę swoją sprawę samodzielnie już 5 rok, a pewnie jeszcze drugie tyle przede mną.
Pozdrawiam czytających życząc powodzenia w prowadzonych sprawach
Grzegorz