To będzie krótka historia długiego procesu o błąd medyczny. Postępowanie wciąż trwa. Ale najciekawsze w tym wszystkim jest to, że prawdopodobnie już wkrótce przyjdzie nam – czyli zespołowi prawników z kancelarii BFP – w praktyce sprawdzić, jak w sprawach lekarskich sprawdza się nowy „wynalazek” procedury sądowej: instytucja skargi nadzwyczajnej.
Błąd lekarza
Jest rok 2010. W pewnym szpitalu nie rozpoznano u pacjenta na czas udaru i opóźniono właściwe leczenie. Doszło do poważnej niepełnosprawności młodego mężczyzny. U poszkodowanego wystąpił tzw. „zespół zamknięcia” – zachowując świadomość, nie był w stanie się poruszać i utracił zdolność mówienia. Komunikował się przez mruganie powiekami. Przez błąd lekarski nadal jest całkowicie niezdolny do samodzielnej egzystencji i zdany na opiekę osób trzecich.
Pozew o odszkodowanie za błąd medyczny
W 2011 roku wnieśliśmy pozew, domagając się odszkodowania, renty i zadośćuczynienia dla pacjenta oraz zadośćuczynienia dla jego małoletniego syna i żony. Było oczywiste, że więzi rodzinne zostały dramatycznie zakłócone na skutek stanu zdrowia ojca i męża.
Wyrok w sprawie błędnego leczenia
Wyrok Sądu I instancji zapadł w końcu 2014 roku. Wygraliśmy co do zasady. Pacjent dostał rekompensatę finansową, w tym rentę. Sąd dostrzegł też, że syn pacjenta trwale utracił możliwość aktywnego udziału ojca w jego wychowaniu i uczestniczenia w przyszłości w dorosłym życiu syna. Więź między małżonkami całkowicie została zerwana. Sąd Okręgowy przyznał więc bliskim pacjenta odpowiednie zadośćuczynienie. Szczegóły sprawy podał Prokurator Generalny w komunikacie o wniesieniu skargi: „Skarga nadzwyczajna Prokuratora Generalnego dotycząca zadośćuczynienia dla członków rodziny za błąd medyczny”.
Apelacja od wyroku w sprawie o błąd medyczny
Po apelacji pozwanego szpitala, Sąd Apelacyjny zmienił jednak to rozstrzygnięcie, oddalając powództwo syna i żony w całości. Ten wyrok zapadł w 2016 roku.
W uzasadnieniu swojego wyroku Sąd Apelacyjny wskazał, że nie ma wątpliwości, iż więź rodzinna jest dobrem osobistym. W uzasadnieniu pojawiło się jednak małe ale…
Sąd uznał, że więzi rodzinne, owszem, są chronione przez prawo, ale tylko przed zerwaniem. Z zaskarżonego wyroku wynikało poza tym, że Sąd oczekuje od powodów „cierpliwej postawy” ukierunkowanej na odbudowanie i pielęgnację relacji rodzinnych, mimo wszelkich obiektywnych przeszkód i przeciwności losu.
Sąd Apelacyjny dodał również – traktując ten argument jako koronny – że więzi rodzinnych uznawanych za dobro osobiste nie można mylić ze „stanem zadowolenia z udanego pożycia rodzinnego”; takiego zadowolenia nikt bowiem nie może nikomu gwarantować. Tym samym za stan „braku zadowolenia” nikt nie może ponosić odpowiedzialności…
Odmowa przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania
Nie zgodziliśmy się z takim sposobem myślenia. Niestety, nasza skarga kasacyjna od tego wyroku nie została przyjęta do rozpoznania – odmowna decyzja SN zapadła na początku 2017 roku.
I tu uwaga!
Sąd Najwyższy argumentował, że poruszone przez nas w skardze kasacyjnej wątpliwości dotyczące uznania więzi rodzinnych za dobro osobiste oraz dotyczące istnienia po stronie osób najbliższych poszkodowanego, który na skutek czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego uszczerbku na zdrowiu, roszczenia o zadośćuczynienie, zostały „dostatecznie wyjaśnione w dotychczasowym orzecznictwie”.
Jak to? Przecież właśnie w skardze podwaliśmy przykłady rozbieżnych orzeczeń… Niestety, na tym etapie dialogu z Sądem już nie ma 🙁
Sprawa wydawała się już ostatecznie zakończona. Niestety, nie na korzyść bliskich ciężko poszkodowanego przez błąd lekarski pacjenta.
Różne oblicza SN
Kiedy jednak rok później Sąd Najwyższy rozpatrywał w innej naszej sprawie skargę kasacyjną dotyczącą tego samego zagadnienia, wbrew cytowanemu wyżej postanowieniu uznał, że opisywane wyżej wątpliwości nie tylko istnieją i nie są dostatecznie wyjaśnione, ale wręcz są tak poważne, że wymagają uchwały składu 7 sędziów Sądu Najwyższego!
W efekcie, w uchwale z dnia 27 marca 2018 r. Sąd Najwyższy stwierdził, że:
„Sąd może przyznać zadośćuczynienie za krzywdę osobom najbliższym poszkodowanego, który na skutek czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego uszczerbku na zdrowiu.”
Nie mogliśmy nie przypomnieć sobie przy tym wcześniejszego niefortunnego – zgoła odmiennego! – rozstrzygnięcia w sprawie bliskich pacjenta poszkodowanego przez udar. Wcześniejsze postanowienie o odmowie przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania (to z 2017 roku) zamknęło nam jednak dalszą drogę w tamtym procesie. Czy aby na pewno?
Otóż nie!
Póki jest nadzieja, nie poddajemy się!
Do sprawy powróciliśmy od razu, jak tylko została wprowadzona instytucja skargi nadzwyczajnej. Przewiduje ona możliwość składania do Sądu Najwyższego skarg nadzwyczajnych na prawomocne wyroki polskich sądów z ostatnich 20 lat. Skarga nadzwyczajna od orzeczenia kończącego postępowanie w sprawie, które uprawomocniło się przed 3 kwietnia 2018 r., mogła być jednak wniesiona jedynie przez Prokuratora Generalnego lub Rzecznika Praw Obywatelskich.
W tej sprawie do naszego wniosku o wniesienie skargi przychylił się Prokurator Generalny i …
Skarga nadzwyczajna została wniesiona!
Dlaczego mieliśmy rację, argumentując we wniosku do Prokuratora Generalnego, że skarga nadzwyczajna powinna być przez niego wniesiona? Ponieważ:
- kwestionowany przez nas wyrok SA nie może zostać uchylony ani zmieniony w trybie innych nadzwyczajnych środków zaskarżenia – skarga kasacyjna nie została wcześniej uwzględniona, a żadne inne środki zaskarżenia powodom obecnie nie przysługują;
- kwestionowany wyrok SA narusza wolności i prawa człowieka i obywatela określone w Konstytucji w sposób rażący narusza przepis art. 23 k.c., art. 24 k.c. oraz art. 448 k.c., przez ich błędną wykładnię. SA odmówił najbliższym poszkodowanego pacjenta prawa do zadośćuczynienie za utratę więzi rodzinnych, a Uchwałą składu 7 Sędziów Sądu Najwyższego z dnia 27 marca 2018 r. przesądzono przecież, że: „Sąd może przyznać zadośćuczynienie za krzywdę osobom najbliższym poszkodowanego, który na skutek czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego uszczerbku na zdrowiu”;
- wniesienie skargi nadzwyczajnej w tej sprawie było konieczne dla zapewnienia praworządności i sprawiedliwości społecznej.
Co teraz?
Ruch po stronie SN
Mamy rok 2019. Czy Sąd Najwyższy rozpozna skargę nadzwyczajną przed upływem 10 lat od daty feralnego leczenia? Czas – nomen omen – pokaże. Trzymajcie kciuki!
PS. Po zakończeniu opisywania tej historii uświadomiłam sobie, jak duże pokłady cierpliwości musi czasem mieć i pacjent, i jego pełnomocnik, aby doprowadzić sprawę o błąd medyczny do końca… Na szczęście, nam – czyli zespołowi mojej kancelarii – jej nie brakuje! I tak już od 20 lat 🙂
{ 5 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Trzymam kciuki!
I nie życzę sędziom przerobienia we własnym życiu zerwania więzi osobistych…
Nic dodać, nic ująć. Bagaż życiowego doświadczenia czasem jest zbyt ciężki… Oby nam wszystkim wystarczała teoria.
Mam nadzieje że się dobrze skończy dla bliskich poszkodowanego.
Też mam taką nadzieję, jakkolwiek już się pojawiają głosy, idące dalej niż uchwały SN w tym zakresie, że aby bliscy poszkodowanego otrzymali zadośćuczynienie, to musi on być w stanie wegetatywnym.
Jako neurolgowi brakuje mi w tej sprawie:
– wieku pacjenta ( młody mężczyzna to 25 lat, ale też 39 i 47/48 lat, a przecież pytanie: czy chorował na nadciśnienie tętnicze, czy leczył się, czy zażywal leki w okresie przedudarowym
– brak mi wpisu o sanie neurologicznym poza okresleniem ogolnikowym: w stanie wegetatywnym z podkreśleniem stanu świadomości
– brak jest wyniku badania MR głowy i badan kontrolnych: neurolgoicznych, neuropsychologicznych i badań neuroobrazowych MR/TK mózgu: gdzie było zlokalizowane uszkodzenie?, czy to był masywny krwotok?, czy była malformacja naczyniowa?
– czy było leczenie angioneurochirurgiczne?
Ewentualnie do skargi do SN można wykorzystać:
– znaczne pogorszenie w osiąganiu wysokospecjalistycznego leczenia neurorehabilitacyjnego
– znaczne pogorszenie kosztów takowego leczenia, co ma wpływ na sytuację materialną rodziny, która zawsze jest obciążana w takowych sytuacjach
– trudności w osiąganiu transportu sanitarnego w cięzkich stanach neurologicznych w celu realizacji badań oraz do wysokospecjalistycznej rehabilitacji, kiedy to zawsze jest włączana rodzina do pomocy
– ewentualnie mozna pomysleć o stosowaniu leczenia komórkami macierzystymi, co jest bardzo trudno osiągalne i trudne z powodu kosztów tego leczenia (zakwalifikowanych jest 60 pacjentów na całą Polskę i wielu pacjentów czekających w kolejce): myślę tu o ewentualnym leczeniu komórkami z krwi pępowinowej matki i noworodka (uszło już wiele lat i ewentualnie dzieci pacjenta mogłyby być brane pod uwagę gdyby miały już swoje dzieci)
– piszę propozycje, które jednak nie mają potwierdzenia w znajomości pełni stanu pacjenta! Zachodzi pytanie: czy ewentualnie ktokolwiek cyzta to co ja wypisuję? mrw