Czasem zastanawiam się co najbardziej lubię w swoim zawodzie i w tym, że jestem prawnikiem procesowym, czyli takim, którego praca koncentruje się wokół sporu sądowego. I tym czymś jest uczucie, którego się doświadcza, kiedy doprowadzasz do odwrócenia niekorzystnego biegu wydarzeń. Kiedy sędzia wysłucha tego, co masz do powiedzenia. Kiedy udowodnisz, że masz rację, a sprawiedliwość bierze górę. Właśnie kilka dni temu miał miejsce taki dzień. Nasze zażalenie na umorzenie śledztwa zostało uwzględnione. Drobiazg? Niekoniecznie!
Postępowanie karne? To może być pułapka.
Postępowanie karne w sprawie o błąd medyczny bywa pułapką dla poszkodowanego pacjenta. Zasadnicze powody, dla których tak uważam są dwa. Po pierwsze: niekorzystne opinie, wydane na potrzeby postępowania karnego mogą być wykorzystane przeciwko pacjentowi w procesie cywilnym. Po drugie: umorzenie śledztwa co prawda nie zamyka całkowicie drogi do uzyskania odszkodowania, ale w istotny sposób komplikuje sytuację.
W sprawie, w której walczyłam ostatnio w sądzie karnym o uchylenie postanowienia prokuratora o umorzeniu śledztwa, postępowanie karne trwa już 8 lat. Już raz prokurator umorzył śledztwo w najgorszym możliwym stylu. Jeszcze wówczas nie byłam pełnomocnikiem pokrzywdzonego w tej sprawie.
Prokurator nie poinformował matki pacjenta (wykonującej jego prawa) o wpłynięciu opinii biegłych. Postanowienie o umorzeniu śledztwa wysłał w takim terminie, że trafiło do pokrzywdzonego 23 grudnia (dzień przed wigilią). Mimo naszego natychmiastowego wniosku o przesłanie mailem opinii, na którą się w postanowieniu powoływał, prokurator wysłał ją pocztą polską. Opinia wpłynęła do BFP 29 grudnia – dzień przed upływem terminu na złożenie zażalenia.
My nie damy rady:)?
Daliśmy radę z zażaleniem. Tu nastąpiła chwila autorefleksji, bo prokurator postanowił uwzględnić nasze zażalenie i kontynuować postępowanie dowodowe. A następnie, w mojej ocenie tylko dla świętego spokoju, zadał biegłym kilka dodatkowych pytań i znów uznał, że czas na (kolejne) umorzenie śledztwa.
Nasze zastrzeżenia do rzetelności opinii nie zrobiły na prokuratorze wrażenia, bo uznał, że wniosek o wyjaśnienie opinii przez biegłych, czyli opinię ustną biegłych, zmierza ” w oczywisty sposób do przedłużenia postępowania”:) Tego samego postępowania, które ten prokurator dzielnie prowadził już 8 lat…
Rozpatrzenie zażalenia na umorzenie śledztwa przez sąd
Tym razem kolejne już zażalenie na umorzenie śledztwa pisaliśmy w komfortowych warunkach, Mieliśmy pełne akta, w tym opinie biegłych, oraz całe 7 dni. I tu dochodzimy do sedna, czyli do dnia, kiedy odbyło się posiedzenie sądu karnego, który rozpatrywał nasze zażalenie.
Na posiedzenie zostało przeznaczone 15 min, co jest niestety standardem. Może dlatego, że takie zażalenia standardowo mają niewielkie szanse na uwzględnienie? Tym razem jednak niewiele ponad 15 min wystarczyło, żeby przekonać sąd, że to co zrobiła prokuratura, w żadnej mierze nie spełnia kryteriów wszechstronnego i wyczerpującego wyjaśnienia okoliczności sprawy.
Prokurator nie miał możliwości podjąć próby obrony swoich decyzji, bo nie przyszedł do sądu.
Strategia procesowa
Postępowanie karne będzie więc kontynuowane. Proces cywilny zakończył się naszą wygraną w I instancji. Sprawą zajmuje się teraz sąd apelacyjny. Czy umorzenie postępowania karnego zaszkodziłoby naszej sytuacji procesowej w postępowaniu cywilnym? Nie sądzę, choć oczywiście byłoby to dodatkowy argument, którego użyłaby strona przeciwna.
Gdyby moi klienci czekali z wytoczeniem powództwa cywilnego na zakończenie sprawy karnej, to po pierwsze, jak widać, mógliby czekać latami, a po drugie, w międzyczasie roszczenie o odszkodowanie za błąd medyczny i o zadośćuczynienie mogłoby ulec przedawnieniu.
Warto więc czasem walczyć na kilku frontach, ale zawsze trzeba mieć przemyślaną strategię.
{ 4 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
A ja się trochę z ciekawości pytam jaki jest czasami sens procesów karnych (mówię o winie ewidentnie nieumyślnej). Rozumiem ideę bezpłatnej opinii biegłego tyle że… ze znanych mi osobiście spraw nie zawsze poprawia sytuację pozywajacego a w większości wydłuża sam proces.
Dzień dobry, generalnie, nie jestem zwolennikiem zawiadamiania prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, z pewnymi wyjątkami.
Negatywy: nie każdy błąd medyczny, a już z pewnością błąd organizacyjny, jest przestępstwem, a pokrzywdzeni na ogół są zdania, że każdą sprawą powinna zająć się prokuratura. Jak już wszczęte jest śledztwo, to sprawa trochę wymyka się spod kontroli pokrzywdzonego, np. prokurator przeprowadza dowody w takiej kolejności, jak uważa, i z taką starannością, jak potrafi lub chce. To wpływa na jakość materiału dowodowego. Następnie sprawa trafia do biegłych, a biegli generalnie nie lubią przyznawać, że doszło do błędu, który może skutkować odpowiedzialnością karną. A potem taką niekorzystną opinię trzeba zwalczać w postępowaniu cywilnym… Dość często zdarza się, że klienci trafiają do mnie jak już „mleko się rozlało”, śledztwo jest w toku i zmierza w złym kierunku.
Wybrane pozytywy (z perspektywy poszkodowanego pacjenta albo jego rodziny): w przypadku śmierci, sądowo-lekarska sekcja zwłok jest jedyną miarodajną dla oceny mechanizmy zgonu, sekcje tzw. „szpitalne” są niewiele warte. Prokurator ma dostęp do dowodów, do których nie ma dostępu pacjent, np. nagrań rozmów z dyspozytorem pogotowia ratunkowego, billingów z telefonów itd. W razie skazania, a przynajmniej postawienia zarzutów, można uprościć postępowanie cywilne.
Jak już sprawa trafia do prokuratury, to trzeba dobrze zastanowić się nad najlepszym momentem na wniesienie powództwa cywilnego – na ogół nie ma sensu czekać do zakończenia procesu karnego.
Pozdrawiam, Jolanta Budzowska, radca prawny
Naprawdę dobrze napisane. Wielu autorom wydaje się, że mają odpowiednią wiedzę na opisywany temat, ale niestety tak nie jest. Stąd też moje miłe zaskoczenie. Świetny artykuł. Zdecydowanie będę rekomendował to miejsce i często odwiedzał, żeby zobaczyć nowe artykuły.
Dziękuję.