Kwoty zawsze budzą emocje. Nawet wśród profesjonalistów. O tym, jakie powinno być zadośćuczynienie za krzywdę pisałam już kilkakrotnie, np. tutaj. Przepis mówi krótko: „odpowiednie”.
„W niemal jednobrzmiących fragmentach pism Zuzanna Kurtyka (wdowa po zmarłym szefie IPN Januszu Kurtyce; domaga się od MON miliona zł), jej syn – Krzysztof (ubiega się o 450 tys. zł) i Magdalena Merta (żona zmarłego wiceministra kultury Tomasza Merty; żąda 2 mln zł) piszą, że skoro minister Macierewicz powołał podkomisję – musiały wyjść na jaw nowe „okoliczności sprawy”. A więc ich roszczenia w stosunku do państwa są w pełni uzasadnione. (…)
W 2011 r. państwo wypłaciło już krewnym ofiar katastrofy pierwsze zadośćuczynienia. 270 osób: mężów, żon, dzieci i rodziców ofiar spod Smoleńska otrzymało wówczas po 250 tys. zł. Łącznie Skarb Państwa przeznaczył więc na rekompensaty dla nich 67,5 mln zł. Niektóre rodziny smoleńskie dostawały łącznie po kilkaset tys. zł, a liczniejsze – ponad milion zł.”
– podaje portal oko.press. I dalej:
„Jak na polskie warunki to ogromne zadośćuczynienia. Bliskim osób, które giną w wypadkach komunikacyjnych sądy przyznają zwykle zaledwie ułamek tych kwot.”
To prawda. Tak samo jest w przypadku zadośćuczynienia za śmierć pacjenta – dla osób bliskich. Nawet najbliżsi członkowie rodzin nie mogą zwykle liczyć na więcej niż nieco ponad sto tysięcy złotych. W szczególnych okolicznościach rekompensaty są wyższe, jak w sprawie związanej ze śmiercią pacjentki w wyniku operacji polegającej na wewnątrznaczyniowej embolizacji naczyniaka tętniczego – żylnego znajdującego się w jej mózgu. Naczyniak wraz z jego naczyniem żywiącym miał być podczas zabiegu zaklejony klejem tkankowym wstrzykniętym przez specjalistyczny mikrocewnik. W czasie zabiegu doszło do pęknięcia mikrocewnika w organizmie pacjentki i wycieku w miejscu jego pęknięcia kleju do mózgu pacjentki. W wyniku tego pacjentka zmarła po operacji. Sąd Apelacyjny w Warszawie zasądził na rzecz matki zmarłej pacjentki kwotę zadośćuczynienia 500.000 zł. Więcej o tej sprawie przeczytać można tutaj.
Można się zastanawiać, które rozstrzygnięcia są sprawiedliwe czy też „bardziej sprawiedliwe”. Czy tylko te na poziomie ugód „smoleńskich” z 2011 roku, przyznających każdemu członkowi najbliższej rodziny, bez względu na ich indywidualną sytuację, po 250 tys. zł., czy może także takie wyroki, gdzie sąd uznaje, że odpowiednie zadośćuczynienie dla dorosłej, samodzielnej córki w przypadku śmierci jej rodzica to np. 40 tys. zł.?
W poszczególnych krajach Europy ta kwestia wygląda różnie. Nieco upraszczając: w państwach, gdzie dominuje religia katolicka, zadośćuczynienia w przypadku śmierci osoby bliskiej są znaczące. Czasem, jak w Hiszpanii, obowiązują ścisłe zasady obliczania wysokości zadośćuczynienia za krzywdę.
Powtórzę pytanie: jakie zasady są bardziej sprawiedliwe? Czy tzw. dyskrecjonalną władzę, jaką sąd dysponuje w Polsce, mogą i czy powinny zastąpić matematyczne reguły?
Zrzuty ekranu zamieszczone w poście pochodzą z prezentacji prof. Dr Miquel Martín-Casals (wykład na konferencji PEOPIL w Madrycie 8-10 września 2016 r.)
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }