Uwaga – link do wzoru „Wniosku o wydanie dokumentacji medycznej pod śmierci pacjenta” dla wytrwałych czytelników- na końcu postu;-)
Czy ktoś pamięta (z lekcji matematyki) co to są zbiory rozłączne, części wspólne i podzbiory?
Kto by pomyślał, że – jakkolwiek nie jest to wiedza na poziomie klasy o profilu matematyczno-fizycznym Liceum im. J. Słowackiego w Myślenicach, którego jestem dumną absolwentką – to jednak takie informacje się w życiu przydają. Bo już sinus i cosinus oraz całki zdecydowanie mniej;-)
Wracając do tematu.
W kwestii tajemnicy lekarskiej i prawa osób bliskich do zwolnienia lekarzy z tajemnicy zawodowej po śmierci pacjenta, a także dostępu do dokumentacji medycznej, mamy chaos.
Z jednej strony, osoba bliska może zwolnić lekarza z tajemnicy lekarskiej dotyczącej przebiegu leczenia zmarłego pacjenta. Warto przypomnieć, że osoby bliskie to: małżonek, krewny lub powinowaty do drugiego stopnia w linii prostej, przedstawiciel ustawowy, osoba pozostająca we wspólnym pożyciu lub osoba wskazana przez pacjenta (za życia).
Jednocześnie, zasady dotyczące kręgu osób uprawnionych do dostępu do dokumentacji medycznej zmarłego pacjenta nie zostały zmienione. Trwają prace legislacyjne, ale wpisują się w obraz generalnego zamieszania, bo przewidują jedynie umożliwienie uzyskania dokumentacji medycznej po śmierci pacjenta osobie upoważnionej, a dodatkowo jedynie osobie, która w chwili zgonu była jego przedstawicielem ustawowym.
Obszernie o tym wszystkim pisałam między innymi tutaj. Podobnie, sporo już napisałam o tym, jak duże znaczenie w dochodzeniu odszkodowania za błąd lekarski ma treść dokumentacji medycznej: więcej na ten temat przeczytać można tutaj.
W myśl aktualnych przepisów nie ma więc większych problemów z uzyskaniem dokumentacji jedynie wówczas, gdy pacjent za życia i jednoznacznie upoważnił wskazaną przez siebie osobę do uzyskiwania dokumentacji na wypadek swojej śmierci.
Co jednak, gdy na przykład takiego upoważnienia nie miał możliwości udzielić, bo kiedy znalazł się w szpitalu, był już nieprzytomny?
Czy w końcu osoba bliska, która nie została upoważniona przez pacjenta za życia do dostępu do dokumentacji medycznej, ma prawo jej żądać?
Moim zdaniem tak.
Uważam, że prawo do dokumentacji medycznej jest podzbiorem prawa do uzyskania informacji (zwolnienia lekarza z tajemnicy zawodowej), jakie ma osoba bliska w stosunku do podmiotu leczniczego.
Podmiot leczniczy powinien więc udostępnić dokumentację medyczną osobie bliskiej także wtedy, gdy ta osoba nie została upoważniona do dostępu do dokumentacji medycznej za życia pacjenta.
Oczywiście, nie obędzie się bez problemów, bo bałagan w przepisach to woda na młyn podmiotów leczniczych, które najczęściej za wszelką cenę starają się uniemożliwić analizę przebiegu leczenia zmarłych pacjentów. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz w liście do lekarzy i lekarzy dentystów z dnia 14 lipca 2016 r. wypowiedział się, że jego zdaniem obowiązujące regulacje „choć umożliwią osobom bliskim zapoznanie się z informacjami objętymi tajemnicą lekarską tj. informacjami zawartymi w dokumentacji medycznej, to nie będą mogły stanowić podstawy do udostępnienia tej dokumentacji poprzez np. wydanie oryginału czy odpisu”.
Będzie sobie więc można zażyczyć odczytania na głos dokumentacji:-)?
Żarty na bok.
Jak napisałam wcześniej, jestem innego zdania. Dlatego przygotowaliśmy w kancelarii wzór wniosku o wydanie dokumentacji medycznej po śmierci pacjenta. Zawiera wariantowo ujęte uzasadnienie, w zależności od sytuacji. Mam nadzieję, że wystąpienie o dokumentację medyczną na formularzu mojej kancelarii zwiększy szanse jej uzyskania;-)
W razie wątpliwości, jak wypełnić wniosek, proszę o telefon do kancelarii: poprowadzimy za rękę! (Przyznaję, formularz prosty nie jest, ale to niestety wina naszego ustawodawcy, który tak skomplikował przepisy, że nawet prawnikom jest trudno się poruszać w ich gąszczu…)
Zapraszam do korzystania ze wzoru, który znaleźć można tutaj.
Prawa autorskie BFP!
{ 31 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Mnie intryguje jedno. Dlaczego ustawodawca nie dał możliwości aby to sąd opiekuńczy każdorazowo decydował o upoważnieniu i dostępie do dokumentacji medycznej?
Bo zastrzeżenia do wyroku nsa są powszechnie znane (w końcu o apelacje też wnosili rpp na przykład): Pacjent upoważnił rodzinę w poz, ale w szpitalu podczas hospitalizacji wyszło dodatkowo że jest – dajmy na to – hiv(+). Nie upoważnił wówczas nikogo do dokumentacji, nie chciał aby rodzina o tym wiedziała. Rok później ma wypadek, trafia do sor tego szpitala gdzie umiera. Rodzina na podstawie upoważnienia otrzymuje dane które Pacjent chciał zastrzec.
To sytuacja skrajna. Po śmierci człowieka jest mu wszystko jedno. A dla rodziny jest świętej pamięci.
Mowa jest o sytuacjach, gdy zachodzi możliwość błędnego leczenia a więc dobra pacjenta za życia. Nie sądzę, by pacjent żyjący będący ofiarą błędu medycznego a zakażony HIV nie dochodził swoich praw, bo… jest nosicielem wirusa. Punkt wyjścia dla pacjenta i rodziny (po jego śmierci) jest ten sam: dobro pacjenta. Antagonizowanie interesów pacjenta i jego rodziny jest niezasadne.
Słyszałem rozmowę Adama Sandauera właśnie w tej sprawie. Występował jakiś aparatczyk Izby Lekarskiej także. Nie pamiętam nazwiska. Ów lekarz właśnie argumentował w stylu, ze oto lekarz jest \”depozytariuszem\” jakiejś wiedzy o pacjencie także wobec jego rodziny po śmierci, że chroni wolę pacjenta, broni jej. Czyli krótko mówiąc \”święty anioł medyczny\” i \”zła rodzina pacjenta\”. To zupełne pomylenie porządków. To nie lekarz, szpital, przychodnia reprezentują chorego i nigdy go nie reprezentowali. Nie reprezentują w żadnym przypadku jego interesów w tym sensie, że owa samozwańcza w obecnych dyskusjach \”reprezentacja\” dobra pacjenta zmarłego przynależy lekarzowi. Nie! Zmarły pacjent, który nie chciał ujawniać danych o sobie \”nie przechodzi\” w ręce lekarza. Jego spadkobiercami są najczęściej krewni i to najbliżsi, którzy o życiu zmarłego dowiedzą się więcej z jego prywatnych rzeczy. Nawiązując do przykładu zakażenia HIV to jest to argument o tyle absurdalny, ze najbliższa rodzina będzie miała dostęp do (skrywanej) szafeczki, szuflady z lekami, z receptami, z innymi dokumentami medycznymi, który chory i tak już miał.
Nadto rodzina nie wiedząca o chorobie swojego zmarłego członka nie jest w żaden sposób chroniona i nie jest w żaden sposób chroniony pacjent, gdy lekarz wykorzystuje dane poufne, zastrzeżone przez pacjenta wedle swojej woli i wbrew prawu także.
Był przypadek lekarza, który w obronie przed odpowiedzialnością za błędy medyczne wyciągał nawet korespondencję z pacjentem na temat jego zdrowia przypisując mu rozmaite przymioty. Opisał to także jeden z dziennikarzy, ze w trakcie kontaktu z lekarzem został zasypany informacjami chronionymi tajemnicą lekarską, tajemnica korespondencji ze skrajnym łamaniem prywatności pacjenta. Przyjmijmy, że chodzi o zmarłego pacjenta. Jak ma wówczas bronić dobrego imienia pacjenta po prostu jego rodzina, gdy to lekarz okazuje się draniem? To nie najbliższa rodzina jest bandą złych drani, jak się ją przedstawia w obecnych dyskusjach. Najczęściej jest tym draniem lekarz. Po prostu tym draniem jest lekarz a nie najbliższa rodzina zmarłego.
Nie dyskutujmy w kategoriach kto jest draniem, proszę. Pana argumenty brzmią przekonująco, każda strona ma swoje racje. Tajemnica zawodowa, w tym lekarska, nadal obowiązuje. Najważniejsze jest, żeby przepisy nie dawały zbyt dużego pola do (dowolnej) interpretacji.
Nikt nie wie, jakie pobudki kierują naszym ustawodawcą;-)
Mówiąc poważnie, każdorazowa zgoda sądu opiekuńczego to wg mnie nienajlepszy pomysł. Po pierwsze, sądy opiekuńcze i tak są zawalone pracą, a po drugie, w praktyce taka zgoda najczęściej byłaby wydawana z automatu, więc to tworzenie niepotrzebnych bytów.
Strasznie skomplikowany wniosek. Oczywiście w wyniku doświadczeń z praktyką podmiotów medycznych. Gdy pacjent składa wniosek o udostępnienie dokumentacji medycznej jest zawalony pytaniami o którą dokumentację chodzi i pod tym kątem jest sformułowany wniosek. Z moich doświadczeń wynika, że szpitale i lekarze pojęcia nie mają o prawie w kwestii dokumentacji. Ograniczają się do wydania dokumentacji indywidualnej wewnętrznej np. z oddziału.
Moim zdaniem, gdy pacjent wnosi o udostępnienie \”pełnej dokumentacji medycznej\” to szpital czy przychodnia mają obowiązek wydać wszystkie dokumenty z dokumentacji indywidualnej oraz wszystkie wyciągi z dokumentacji zbiorczej pacjenta. Ale oczywiście masa jest idiotów (za przeproszeniem), którzy nie rozumieją co to jest \”pełna dokumentacji medyczna\”. Pacjent nie ma obowiązku wskazywania, z której jednostki organizacyjnej szpitala chce dokumentację, jeśli chce pełną. Nie musi wiedzieć, gdzie szpital ją przechowuje. Szpital musi wydać dokumentację z całego obowiązkowego okresu jej przechowywania. Po prostu wszystko.
Mam pytanie czy w świetle tego wniosku szpital posiadający dokumentacją wewnętrzną zbiorczą pacjenta na podstawie tego wniosku ma udostępnić dane o procedurach medycznych rozliczonych z NFZ-tem? te dane są informacjami o przebiegu leczenia i są dokumentacją pacjenta w dokumentacji zbiorczej szpitala. Nota bene prawnicy powinni kontrolować także tam za jakie procedury medyczne szpital otrzymał pieniądze. Tych danych nie da się tak łatwo sfałszować jak zapisów w dokumentacji indywidualnej pacjenta.
Wniosek nie jest tak skomplikowany, jak się na pierwszy rzut oka wydaje, wystarczy zakreślić odpowiednie kratki i jeśli już chce się uciąć z założenia wszystkie dywagacje na temat „skąd wiem, że Pan jest rodziną” – załączyć kopie aktu stanu cywilnego.
Odpowiadając na pytanie: ” Czy szpital posiadający dokumentacją wewnętrzną zbiorczą pacjenta na podstawie tego wniosku ma udostępnić dane o procedurach medycznych rozliczonych z NFZ-tem?”
– wg mnie tak, aczkolwiek nigdy się nad tym nie zastanawiałam i nigdy jeszcze szpital nie udostępnił mi takich danych sam z siebie. Trzeba by to wyraźnie zaznaczyć we wniosku. Tak samo przecieraliśmy jako kancelaria szlaki, żeby szpitale wydawały kopie wykonanych badań obrazowych, a nie tylko ich opisy.
Podstawą prawną jest Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 9 listopada 2015 r. w sprawie rodzajów, zakresu i wzorów dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania.
Zgodnie z § 11: „Dokumentacja zbiorcza, jeżeli przepisy rozporządzenia nie stanowią inaczej, zawiera oznaczenie podmiotu, zgodnie z § 10 ust. 1 pkt 1, numer kolejny wpisu, imię i nazwisko oraz numer PESEL pacjenta – jeżeli został nadany, w przypad- ku noworodka – numer PESEL matki, a w przypadku braku numeru PESEL – rodzaj i numer dokumentu potwierdzającego tożsamość, oznaczenie osoby udzielającej świadczeń zdrowotnych, zgodnie z § 10 ust. 1 pkt 3 lit. a–d, datę dokonania wpisu oraz, jeżeli to wynika z przeznaczenia dokumentacji, istotne informacje dotyczące udzielonych świadczeń zdrowotnych”, a w myśl § 12. podmiot leczniczy prowadzący szpital sporządza i prowadzi:
1) dokumentację indywidualną wewnętrzną (…)
2) dokumentację zbiorczą wewnętrzną (…)
3) dokumentację indywidualną zewnętrzną (…)
4) dokumentację zbiorczą zewnętrzną dla celów określonych w odrębnych przepisach.
Dokumentacja dotycząca rozliczenia procedur z NFZ w zakresie dotyczącym pacjenta to będzie prawdopodobnie dokumentacja zbiorcza zewnętrzna.
Zgodnie z Ustawą o prawach pacjenta i Rzeczniku Prawa Pacjenta, pacjent ma prawo do dostępu do dokumentacji medycznej dotyczącej jego stanu zdrowia oraz udzielonych mu świadczeń zdrowotnych (Art. 23.), czyli prawo to nie wyłącza obowiązku udostępnienia pacjentowi dokumentacji zbiorczej zewnętrznej w zakresie jego dotyczącym.
Poza tym, zawsze można się tych danych domagać na podstawie przepisów o dostępie do informacji publicznej.
Być może będzie to dokumentacja zbiorcza zewnętrzna. Właściwie… co wchodzi w skład „dokumentacji zbiorczej zewnętrznej”?
Niemniej proszę przemyśleć czy np. procedury rozliczone z NFZ-tem nie mogą byc źródłem dowodowym, gdy fałszowano dokumentację wewnętrzną. Ja nie znam się w jaki sposób szpital rozlicza świadczenia medyczne. Może takie dane nie będą pomocne. W moim wypadku było tak, że lekarze tylko wyjmowali mi cewnik z nerki a nikt go tam nie wkładał wedle dokumentów 🙂 Szukałem zatem w procedurach rozliczonych z NFZ-tem. To nic nie dało, bo założenie cewnika i jego usunięcie jest pod takim samym numerem świadczenia w cenniku. Niemniej walka o dane z leczenia była tak patologiczna, że miesiącami szpital nie chciał potwierdzić, że mi zakładano cewnik tam.
Jak najbardziej się zgadzam, że procedury rozliczone z NFZ to może być ciekawy trop dowodowy. Jak dotąd tylko raz wypłynęło w procesie, że założeniem było niewykonywanie cesarek, bo to drożej kosztuje szpital, niż poród drogami natury…
„wg mnie tak, aczkolwiek nigdy się nad tym nie zastanawiałam i nigdy jeszcze szpital nie udostępnił mi takich danych sam z siebie. Trzeba by to wyraźnie zaznaczyć we wniosku. Tak samo przecieraliśmy jako kancelaria szlaki, żeby szpitale wydawały kopie wykonanych badań obrazowych, a nie tylko ich opisy. ”
(…)
System rozliczenia z NFZ z gruperem jest (i zawsze był?) w indywidualnej dokumentacji pacjenta (historia choroby). [!!!]. Jak kogoś ciekawi to jest to zawarte nawet w ZIP; nie trzeba brać historii choroby. Grupowanie ma implikacje prawne – także dla Pacjenta – np dla kardiologii (tutaj wiadomo o co chodzi); ale bardziej dla NFZ. W położnictwie czy chirurgii rozliczenia są chyba zupełnie bez znaczenia (9 nad 10).
Anyway – zastanawiałem się kiedyś nad możliwościami fałszowania dokumentacji medycznej po stwierdzeniu ew błędu; doszedłem do kilku opcji; na przykład że w/w wniosek nie chroni jednak w 100% praw Pacjenta. Ale przeciwnikom procesowym pomagać nie będę 😛
Z ZIP korzystamy:) A możliwości fałszowania są nieograniczone…
A czy 5 sierpnia nie weszły w życie nowe przepisy, że właśnie po śmierci pacjenta osoba bliska może wnioskować o wydanie dokumentacji o ile inna osoba bliska nie wyrazi sprzeciwu?
W tym właśnie problem: 5 sierpnia 2016 roku weszła w życie ustawa z 10 czerwca 2016 roku o zmianie ustawy Kodeks postępowania karnego, ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Ustawa przewiduje możliwość zwolnienia lekarza z tajemnicy lekarskiej w zakresie informacji o zmarłym pacjencie. Zwolnienie takie jest w gestii osób bliskich pacjenta w rozumieniu ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, o ile inna osoba bliska takiemu ujawnieniu się nie sprzeciwi.
Nie zmieniono jednak przepisów dotyczących prawa do uzyskania dokumentacji pacjenta po jego śmierci. Nie wskazano wprost, że takie prawo ma m.in. osoba bliska.
„Podmiot leczniczy powinien więc udostępnić dokumentację medyczną osobie bliskiej także wtedy, gdy ta osoba nie została upoważniona do dostępu do dokumentacji medycznej za życia pacjenta.”
Czy rzeczywiście? Po co więc upoważnienia do dostępu do dokumentacji medycznej dokonywane za życia pacjenta, jeżeli bliscy i tak mają nieograniczony dostęp do dokumentacji lekarskiej? I czy bliscy mogą się za pomocą wiadomego formularza domagać kopii dokumentacji tylko po śmierci, czy także za życia pacjenta? A może analogicznie mogą domagać się uchylenia np. tajemnicy bankowej czy adwokackiej?
Tak, rzeczywiście, potwierdzam: „Podmiot leczniczy powinien więc udostępnić dokumentację medyczną osobie bliskiej także wtedy, gdy ta osoba nie została upoważniona do dostępu do dokumentacji medycznej za życia pacjenta.” Bliscy maja jednak te uprawnienia dopiero po śmierci pacjenta. Zachowujemy autonomię jako pacjenci, póki żyjemy…
Nowe przepisy, który wprowadziły takie zasady, nie dotyczą tajemnicy bankowej i adwokackiej.
A czy jeśli będąc w szpitalu upoważnię matkę do uzyskania dokumentacji, w trakcie hospitalizacji umrę, a o dokumentacje zgłosi się ojciec – to czy na podstawie tych przepisów dostanie? Nawet jak go (np celowo) nie upoważniłem?
Ps. Nam mówili niedawno że nowe przepisy nie są jednoznaczne z udostępnianiem dokumentacji a ktoś udostępniający dokumentacje łamie prawo z konsekwencjami prawnymi. Czy więc równoważność uzyskiwania informacji z uzyskaniem dokumentacji we wniosku nie jest trochę”radosną twórczością”?
Ps2. Ja dotychczas na sor zawsze w takich sytuacjach „łamałem prawo” i wydawałem karty informacyjne bo uważałem że (nawet jeśli bezprawnie) to jest to nie fair. A ludzie się ubezpieczali od np zgonu w razie zawału a bez karty informacyjnej ubezpieczyciel odmawiał ubezpieczenia
Wąskie rozumienie przepisów jest takie, że obecnie zgodnie z art. 26. ust. 2. Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta „Po śmierci pacjenta, prawo wglądu w dokumentację medyczną ma osoba upoważniona przez pacjenta za życia.”
Powtórzę jednak, że zgodnie z art. 14 ust.3 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (w brzmieniu wprowadzonym przez ustawę z dnia 10 czerwca 2016 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania karnego, ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, Dz.U. 2016 poz. 1070) osoba bliska może wyrazić zgodę na uchylenie tajemnicy, co do informacji związanych z pacjentem. Według mnie, jeśli osoba bliska ma prawo do uzyskania informacji o pacjencie w związku z uchyleniem wspomnianej wyżej tajemnicy, to ma również prawo do uzyskania jego dokumentacji. Albo ma prawo zwolnić lekarza z tajemnicy lekarskiej i poprosić o udzielenie osobie bliskiej szczegółowych i pełnych informacji o przebiegu leczenia poprzez odczytanie zapisów w dokumentacji medycznej…
Przy czym nie twierdzę, że te przepisy są dobre, a na pewno już nie są doskonałe czy spójne. Wszyscy musimy jeść tę żabę.
No tak, ale jeżeli ktoś nie uważa, że prawo do dokumentacji medycznej jest podzbiorem prawa do uzyskania informacji (zwolnienia lekarza z tajemnicy zawodowej), jakie ma osoba bliska w stosunku do podmiotu leczniczego?
Wąskie rozumienie przepisów jest takie, że obecnie zgodnie z art. 26. ust. 2. Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta „Po śmierci pacjenta, prawo wglądu w dokumentację medyczną ma osoba upoważniona przez pacjenta za życia. Plus osobom bliskim pozostaje zabawa w powoływanie się na orzecznictwo sądów administracyjnych oraz wyciąganie dokumentacji medycznej za pośrednictwem ubezpieczyciela szpitala, prokuratury lub Wojewódzkiej Komisji do Spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych. Wszystko za darmo, albo prawie za darmo. Wolimy tak? W szczególności tę prokuraturę?
Sedno sprawy leży w odpowiednim tzn rzetelnym prowadzeniu dokumentacji, a nie w tym, w jaki rodzina wyciągnie dokumentację, z pomocą prokuratora czy bez. A jak ktoś wyżej zauważył, za złamanie tajemnicy przez udostępnienie dokumentacji nieuprawnionym można beknąć. Nie ma co przesadzać z nadgorliwością.
A wolimy sytuację ze (hipotetycznie) Pani brat chodził do lekarza z powodu zaburzeń erekcji; nie upoważnił Pani do uzyskiwania dokumentacji a Pani i tak po śmierci o wszystkim sie dowie; dziecko jest gejem, postanowiło nie informować o tym Pani a w przypadku zgonu (jeśli z innych powodów powiedziało o tym lekarzowi) jego decyzja zostanie pogwałcona ; siostra dokona aborcji, zastrzeże aby nikomu o tym nie mówić a i tak rodzina by się dowiedziała.
I nowa uchwała, i wyrok nsa w pewien sposób gwałcą prawa pacjenta. (inna sprawa ze odmowa wydawania dokumentacji medycznej u osób przywiezionych do szpitala bez kontaktu również je gwałciła)
Ile razy powinnam jeszcze napisać, że nie jestem zwolenniczką nowych przepisów? Że uważam, że tak, fundamentalnie gwałcą prawa pacjenta, tak jak gwałciła je odmowa wydawania dokumentacji medycznej u osób przywiezionych do szpitala bez kontaktu?
Ale są. I nie mamy wyjścia, tylko musimy się do nich stosować, przynajmniej dopóki obowiązują.
Szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego właściwie „odmowa wydawania dokumentacji medycznej u osób przywiezionych do szpitala bez kontaktu również je (prawa pacjenta) gwałciła”. Czy zasada domniemanej zgody do pobrania narządów ze zwłok gwałci prawa pacjenta? Za życia możemy wyrazić sprzeciw, zaś „zwłoki i ryby głosu nie mają”. Analogicznie, w sprawie dokumentacji może obowiązywać zasada domniemanego braku zgody. Ani zwłoki, ani dokumentacja i „dane wrażliwe” w niej zawarte nie są częścią masy spadkowej. Rodzina ich nie dziedziczy. Czy w ogóle zwłoki mają jakieś prawa, poza prawem do bycia traktowanym z szacunkiem i prawem bycia pogrzebanym (spoczywającym na rodzinie)?
Wg mnie, dopóki nie ma np. centralnego rejestru upoważnień do dokumentacji i informacji, dopóty kwestii zgody nie można porównywać z sytuacją z transplantacją,
Aha, jeszcze jedno pytanie, czy domniemana zgoda na leczenie i operację w stanie zagrożenia życia nieprzytomnego pacjenta także, per analogiam, gwałci czyjeś prawa?
Ale jest rozproszony rejestr, czyli archiwum każdej przychodni, kliniki, szpitala, poradni itd. z których pacjent za życia -oczywiście- korzystał.
Na niniejszym blogu znalazłem post z listem Prezesa Hamankiewicza, którego fragment dla odświeżenia pamięci zacytuję – jako wyjaśnienie stanowiska w sprawie udzielania informacji po śmierci pacjenta. Najwyraźniej Prezes nie podziela stanowiska w sprawie zbiorów rozłącznych, takich czy innych oraz odczytywania na głos historii choroby.
Cytat:
Jolanta Budzowska Lipiec 15, 2016 o 08:03
14 lipca 2016 r. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz wystosował do lekarzy i lekarzy dentystów pismo o treści, jaką cytuję poniżej. (….)
Wprowadzony w ustawie tryb zwalniania lekarzy z tajemnicy lekarskiej nie zmienia obowiązujących dotychczas zasad udostępniania dokumentacji medycznej pacjenta. Dane dotyczące pacjenta i jego leczenia zawarte w dokumentacji medycznej tego pacjenta są przechowywane, przetwarzane i udostępniane na podstawie odrębnych przepisów i osoba uprawniona przez pacjenta za życia do dostępu do dokumentacji medycznej zachowuje to prawo także po śmierci pacjenta i opisane powyżej regulacje, choć umożliwią osobom bliskim zapoznanie się z informacjami objętymi tajemnicą lekarską tj. informacjami zawartymi w dokumentacji medycznej, to nie będą mogły stanowić podstawy do udostępnienia tej dokumentacji poprzez np. wydanie oryginału czy odpisu. (…..)
Oczywiście, że Pan Prezes nie podziela stanowiska w sprawie zbiorów rozłącznych itd., bo Pan Prezes jest Prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej:) A ja stoję po stronie pacjentów i ich bliskich, co nie wyłącza obiektywizmu w ocenie praw i obowiązków osób zaangażowanych w proces leczenia. Na temat odczytywania na głos historii choroby – w ramach korzystanie przez osoby bliskie z prawa do informacji i zwolnienie z tajemnicy lekarskiej – nic jednak w tym oświadczeniu nie ma. Życie i praktyka pokaże, jak są interpretowane te – nie da się ukryć, że niespójne i niekonsekwentne – przepisy.
Jak się wczytać w całość listu Prezesa, to też stoi po stronie pacjentów. Wyraźnie to podkreśla. Co nie wyklucza obiektywizmu.
Witam, zgodnie z nowelizacja ustawy o RPP do dokumentacji medycznej ma dostęp osoba upoważniona z życia przez pacjenta lub osoba, która w chwili smieyrci była jego przedstawicielem ustawowym.
Kto jest przedstawicielem ustawowym osoby która nie jest nieletnia, nie jest chora psychicznie i nie jest ubezwłasnowolniona, a nie upoważniła nikogo do dokumentacji medycznej. Jak np: małżonek może dostać dokumentacje medyczna zmarłego.
I czy dokumentacja medyczna dostarczona przez rodzinę do szpitala podlega takiej samej drodze zwrotu o dokumentacja wytworzona przez placówkę?
Proszę o informację jak to wygląda.
Nie do końca rozumiem Pana pytanie, ale jeśli w szpitalu zmarła osoba, która nie była nieletnia, nie była chora psychicznie i nie była ubezwłasnowolniona, a nie upoważniła nikogo za życia do dokumentacji medycznej na przykład z tego powodu, że w chwili przyjęcia do szpitala była nieprzytomna i nie odzyskała przytomności do śmierci, to małżonek może próbować uzyskać dokumentację medyczną zmarłego, powołując się upoważnienie udzielone mu przez zmarłego w innym podmiocie leczniczym.
Dokumentacja dostarczona przez rodzinę według mnie powinna być traktowana jak dostarczona z upoważnienia (domniemanego) pacjenta i od momentu włączenia do jego dokumentacji medycznej, podlega ogólnym rygorom wydania.
Każdy przypadek należy jednak traktować indywidualnie, z poszanowaniem woli zmarłego pacjenta i jego prawa do samostanowienia.
Spadkobiercy- pośrednio – mogą się zapoznać z dokumentacją wszczynając postępowanie przed Wojewódzką Komisją do Spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych, a osoby bliskie – występując z powództwem cywilnym o zadośćuczynienie z tytułu śmierci osoby bliskiej. Trudno jednak sobie wyobrazić, że inicjowanie takich procedur tylko po to, by uzyskać dostęp do dokumentacji medycznej.