Z tytułowym określeniem zatknęłam się nie w książce przygodowej dla młodzieży, a podczas leczenia jednego z członków mojej rodziny.
„Przypadkowe znalezisko” to w ustach lekarzy coś, co znaleziono „w pacjencie” przy okazji diagnozowania chorego pod innym kątem. Czasem jednak mamy do czynienie z błędnym opisem badania.
***
Uwaga: ten artykuł możesz teraz czytać dalej, albo słuchać w podcaście Błąd Lekarza:
***
Rezonans czy tomograf – co lepsze?
„Przypadkowego znaleziska” można dokonać, gdy – przykładowo – robi się rezonans magnetyczny głowy, żeby wykryć przyczyny uporczywych migren. A tu, ku zaskoczeniu wszystkich, w RM radiolog opisuje torbiel lub tętniaka, zlokalizowane gdzieś w obrębie mózgu. Nie dające żadnych objawów i nie mające nic wspólnego z dolegliwościami, z jakimi do lekarza zgłosił się pacjent.
Takie „przypadkowe znalezisko” to wówczas relatywnie dobra rzecz. Można powiedzieć, szczęście w nieszczęściu, bo pozwala wykryć potencjalne zagrożenie (i je leczyć, jeśli tego wymaga sytuacja) na długo, zanim stanie się realne.
Do mnie więc taki pacjent z „przypadkowym znaleziskiem” zwykle nie trafia, bo nie ma po co. W jego przypadku nie ma mowy przecież mowy o błędzie medycznym.
Patologiczna zmiana w mózgu
Trafia za to do mnie czasami taki pacjent, najczęściej po latach, u którego nie wykryto patologicznej zmiany na czas. Choć wcześniej los dał taką okazję lekarzom.
Właśnie ostatecznym wyrokiem Sąd Apelacyjny w Warszawie zakończył spór w jednej z podobnych spraw. Przyznał chłopcu 455 tys. zł. zadośćuczynienia, odszkodowanie za błąd medyczny i rentę. O co poszło?
Historia błędnego opisu badania TK
Pewnego dnia chłopiec, wybiegając ze szkoły, uderzył się o metalowy słupek. Głowa bolała, siniak rósł, rodzice zgłosili się więc z dzieckiem do lekarza rodzinnego. Ten zalecił konsultację z neurologiem i okulistą. Wszystko wydawało się być w porządku.
Dla świętego spokoju zlecono jeszcze tomografię komputerową (TK, CT). W opisie badania specjalista radiologii i diagnostyki obrazowej nie stwierdził żadnej patologii. Chłopiec jednak zaczął skarżyć się na przewlekłe bóle głowy. Szybko się męczył, zeszczuplał.
Po jakimś czasie nastąpiło też pogorszenie widzenia w obu oczach. W końcu po półtora roku lekarze zdecydowali się skierować dziecko na badanie RM (rezonans magnetyczny).
A może RM?
Badanie rezonansem magnetycznym wykazało rozległy guz. Pilnie wykonano operację, guz usunięto całkowicie. Dopiero wtedy porównano obrazy z TK i RM. Okazało się, że już w pierwszym badaniu guz był doskonale widoczny. Powinien być opisany przez radiologa jako patologia.
Tylko małe guzy, poniżej 5 mm, mogą być w badaniu TK nieczytelne, a ten był doskonale widoczny. Lekarz nie opisał go jednak jako „przypadkowego znaleziska”. Nie nadmienił o nim w ogóle w opisie badania.
Czas działa na niekorzyść
Guz przez okres od czasu pierwszego badania TK do jego usunięcia rozrósł się dwukrotnie, uszkadzając bezpowrotnie nerw wzrokowy chłopca. Doprowadził niemal do ślepoty prawego oka i ograniczenie pola widzenia obu oczu.
Biegli nie mieli wątpliwości, że gdyby wykonano operację usunięcia guza wcześniej, nie doszłoby do dalszych powikłań w zakresie nerwu wzrokowego. Nieprawidłowy opis CT w głównej mierze przyczynił się do dalszych zaniechań. Bez wątpienia przedłużył też czas trwania procesu chorobowego, aż do stanu zagrożenia życia.
Warto nadmienić, że biegli nie pozostawili suchej nitki na linii obrony szpitala. Przedstawiciele szpitala argumentowali, że lekarz radiolog analizował obraz mózgu „jedynie” pod kątem urazu doznanego przez dziecko.
Co na to biegły radiolog i biegły neurochirurg?
Jak stwierdzili biegli:
„Opisujący [badanie lekarz| nie może stricte odpowiadać na sugestie czy wstępne rozpoznanie zawarte w skierowaniu na badanie. Tym bardziej, że guz był takich rozmiarów, że nie mógł być przeoczony. Jego struktura była również ewidentnie nieprawidłowa. Błąd diagnostyczny w postaci nieprawidłowego opisu był kluczowym czynnikiem w dalszym przebiegu choroby. Lekarz powinien przeprowadzić wszelkie postępowanie diagnostyczne z należytą starannością, poświęcając im niezbędny czas. Tego zabrakło w procedowanej sprawie.”
Kilka rad dla pacjentów
Jakie z tego płyną wnioski?
- Do opisów badań obrazowych (tomografii komputerowej (CT, KT) czy rezonansu magnetycznego (RM, MR) powinniśmy podchodzić stosując – znaną z reguł ruchu drogowego – zasadę ograniczonego zaufania. Radiolog najczęściej się nie myli. Nie można jednak wykluczyć pomyłki radiologa, błędu diagnostycznego lub niepełnego opisu badania.
- W przebiegu leczenia czy diagnostyki powołujmy się nie tylko opisy tych badań. Przekazujmy lekarzom także płytki ze skopiowaną wersją elektroniczną wykonanego badania. Wnikliwy lekarz będzie zainteresowany obrazem, a nie tylko opisem. Sam otworzy płytkę z badaniem i oceni jego wynik.
- Jeśli powtarzamy cyklicznie badania obrazowe, na przykład w celu okresowej kontroli, wykonujmy je w miarę możliwości w tych podmiotach leczniczych, które dysponują najnowocześniejszym sprzętem. Jakość aparatu medycznego ma znaczenie!
- Jeśli kontrolne badania wykonywane są w tej samej placówce, to starajmy się, aby ocena i opis były wykonywane przez różnych radiologów. Wtedy rośnie szansa na rzetelną ocenę. A kiedy widzimy, że jest przeciwnie: opis to „kopiuj-wklej” z badania sprzed roku czy kilku lat, podpisany przez tego samego lekarza – bądźmy czujni.
- W przypadku wątpliwości, przedstawmy to samo badanie na płycie do oceny innemu radiologowi. Niech sporządzi samodzielny opis. Jeśli będzie zbliżony, możemy spać spokojnie. Jeśli się znacząco różni: działajmy! Ustalmy, która diagnoza jest prawidłowa!
***
Podcastu Błąd Lekarza możesz słuchać również na YouTube:
{ 23 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
i dlatego czasem się boję pisać na skierowaniach na badania obrazowe o swoich podejrzeniach/ okolicznościach – obawiam się tego, że radiolog skupi się na okolicznościach, a nie na obrazie. Niestety parę takich jak wyżej przypadków znam 🙁
Pani Jolanto, proszę popracować trochę jako lekarz. Pisanie z punktu widzenia prawnika pijącego kawusię jest bardzo łatwe. Proszę wczuć się w sytuację przeciążonego lekarza na dyżurze. Nagonka na lekarzy jest zbyt duża….
Rzadko piję kawusię w pracy. Proszę mi uwierzyć, że czytanie opisów leczenia i dokumentacji przysyłanej przez pacjentów najczęściej odbiera nie tylko apetyt, ale i ochotę na cokolwiek.
Jestem przeciwna nagonce, wiem, pod jaką presją pracują lekarze i pielęgniarki. Szanuję pracę lekarzy, którzy jeszcze nie zapomnieli na czym polega ich zawód. Ale co by Pan powiedział pacjentce, która przez dwa miesiące nie spała i żegnała się z życiem, a następnie przeszła wielomiesięczne leczenie psychiatryczne, bo lekarz popełnił tak absurdalny błąd, że by Pan nigdy nie uwierzył, że jest to możliwe, diagnozując zaawansowaną chorobę nowotworową? I – jak zwykle – nawet nie chodzi o samą „pomyłkę”, ale o sposób potraktowania tej pacjentki w tej – dodam – prywatnej klinice. To m.in. czytałam dziś 'przy kawusi”. Prawda najczęściej leży po środku. Pozdrawiam serdecznie!
Ma pani rację. Ale w mojej głowie pojawiła się idea. Dlaczego są karani lekarze którzy popełnili błąd, a nie karamy polityków którzy w znaczącym stopniu przyczyniają się do sytuacji ochrony zdrowia? Ilu chorym pomoże wydanie 2 mld zł przeznaczone na propagandę?
Panie Doktorze, w pełni się z Panem zgadzam. Przy okazji, polecam mój wpis na zbliżony temat:https://pomylkalekarza.pl/biegly-medyk-czy-polityk/ Pytanie tylko, kto ma pociągać do odpowiedzialności polityków? Chyba „suweren”… Nie możemy obciążać konsekwencjami fatalnie zorganizowanego systemu ochrony zdrowia poszkodowanych pacjentów. Prawdą jest, że ofiarą tego systemu bywają nie tylko pacjenci, ale i lekarze, którzy pracują ponad normę, a przez sposób finansowanie procedur przez NFZ nie zawsze umożliwia leczenie zgodne z aktualną wiedzą medyczną itd. Za błędy organizacyjne odpowiada jednak nie lekarz, tylko podmiot leczniczy – tak dziś mówi prawo. Pacjenci kierują swoje roszczenia do podmiotów leczniczych i ich ubezpieczycieli, bo tylko taką możliwość mają. Co z tym dalej zrobią zarządzający placówkami leczniczymi i – dalej – organy założycielskie – to już niestety nie jest zmartwienie poszkodowanego przez błąd medyczny (nie lekarski!) pacjenta. Pozdrawiam! Jolanta Budzowska
Pani Mecenas, mam nadzieję, że kiedyś będzie lepiej. Pozdrawiam!
Dzień Dobry.
Ja właśnie dwa tygodnie temu dostałam błędną diagnozę z rezonansu, iż mam glejaka w mózgu.
Dni pełne wizyt u lekarzy etc, strachu i nieprzespanych nocy..
Potem kolejny , dokładniejszy rezonans i wynik;
nie ma glejaka…
Jestem ratownikiem medycznym. Czynnym w zawodzie. Strach miał dwie strony.
Dziś nie do końca jeszcze dowierzam i nie do końca umiem się cieszyć ze strachu w ciszy przed burzą, pomimo rzetelnego wyniku rezonansu głowy.
Dlatego rozumiem każdego, kto sam otrzymał błędne wyniki rezonansu i żył w tym ogromnym strachu, a potem z niedowierzaniem spoglądał na kolejne tym razem pozytywne wyniki…
Wszystkim dużo zdrowia, tak bardzo nam potrzebnego na te obecne teraz czasy..
U mnie podobna sytuacja, podejrzenie glejaka na RM, 2 miesiace wyjete z zyciorysu w ciaglym strachu do powtornego badania RM, wizje nieuchronnej smierci w cierpieniu na zlosliwy nowotwor mozgu, a jestem przed 40 i mam male dziecko.Koszmar! Podejrzenie glejaka okazalo sie artefaktem w badaniu!
Dobrze, że wszystko dobrze… Gdyby chciała Pani skonsultować ew. odpowiedzialność za błędną diagnozę, zapraszam do kontaktu. Naruszenie praw pacjenta wydaje się być bezdyskusyjne. Pozdrawiam serdecznie! Jolanta Budzowska
Pisze pani ze zmiana nierozpoznana w tomorafii, pozniej zdjecie rezonansu ze nierozpoznana
I zmiana w rezonansie jest w oku lewym a nie w prawym
Faktycznie trzeba stosowac zasade ograniczonego zaufania, ale jak widze do prawników
Dzień dobry, nigdzie nie napisałam, że to zdjęcie z przebiegu leczenia opisywanego przeze mnie przypadku. Jeśli jest Pan lekarzem, to proszę o zaznaczenie na screenie z ilustracji do postu, gdzie Pana zdaniem w tym obrazie RM jest widoczny nowotwór – porównamy nasze oceny tego RM. A tak przy okazji. Tak, do prawników też trzeba mieć ograniczone zaufanie, zasięgając opinii prawnej przed podjęciem ważnej decyzji, warto dysponować kilkoma ocenami. I podobnie jak lekarze, prawnicy mają obowiązkowe ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej za tzw. błędy w sztuce. Pozdrawiam serdecznie, Jolanta Budzowska
„nasze oceny”
przecież pani nie jest radiologiem to co tu porównywać
To jaki byl sens zamieszczania tego zdjęcia?
Pragnę również przypomnieć że skoto to była tomografia głowy dyżurowa w kierunku poszukiwania zmian urazowych, to została wykonanan bez kontrastu.
I co do zasady przypomne do czego służy sor : do ratowania życia
Równie dobrze mozemy oskarżyc lekarza SOR że przyjął pacjenta połamanego, poskladał ale dna oka i raka uch nie rozpoznał. Bzdura.
Pewne zmiany w zapisie cyfrowym lub na wydruku badania obrazowego widoczne są nawet, gdy badanie wykonane jest bez kontrastu, a oceny dokonuje laik, i to gołym okiem. Ale ma Pan rację, nie jestem radiologiem, więc moje oceny opieram przede wszystkim na prawidłowym opisie badania dokonanym przez innego, niż ten, który źle opisał badanie, lekarza radiologa.
Co do zadań SOR: oczywiście, szpitalny oddział ratunkowy to – wg definicji ustawowej – komórka organizacyjna szpitala udzielająca świadczeń opieki zdrowotnej osobom w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego.
Lekarz radiolog wykonuje jednak swój zawód w szpitalu nie w ramach SOR, a w pracowni diagnostyki obrazowej, która nie wchodzi w skład SOR. Po drugie, nawet udzielanie świadczeń medycznych w SOR ma być zgodne z aktualną wiedzą medyczną i z należytą starannością.
Nic nie stało na przeszkodzie, aby widocznego w TK dużego guza opisać. Przecież radiolog opisuje BADANIE, np. TK głowy, a nie odpowiada na pytanie lekarza dyżurnego, czy jest zmiana urazowa, czy jej nie ma. A skąd wiadomo, że np. guz, uciskając określone struktury w mózgu, nie spowodował napadu padaczki, w efekcie której pacjent doznał urazu i trafił do SOR? Taka sytuacja też jest poza zainteresowaniem lekarza radiologa?
A co by pan powiedzial mezczyznie u ktorego radiolog stwierdzil, ze ma wyciete macice, jajowody i jajniki?
Swietycj krow to prosze z nich nie robic.
Okazało się, że ja, w miejsce kręgosłupa mam wątrobę. Rezonans magnetyczny kręgosłupa lędźwiowego wykazał, że mam całkiem zdrową wątrobę (kręgosłupa najwyraźniej nie stwierdzono, bo o nim cisza). Nawet woreczek żółciowy mi odrósł…
Tak Czytam artykuły Pani mecenas i widzę że jest Pani odpowiednia osoba która mogłaby pomoc w mojej sprawie (w momencie kiedy mama dostanie już leczenie na które ieszcze czeka i będę spokojniejsza zgłoszę się do Pani). W skrócie sytuacja wygląda tak. Profilaktyczna mammografia co 2 lata.
Ostatnia rok temu.
Obecnie rak piersi.
Dostarczyłam płytkę z Mammografii sprzed roku (okazało się że każdy inny lekarz teraz tego raka widzi ale lekarz opisujący bad.uznal że piersi są bez żadnych zmian . Moja sprawa jest chyba banalna do wygrania w sądzie aoe wiem też że lekarze się bronią jak mogą nawet w tak absurdalnej sytuacji. Albo kazdy cos widzi albo nikt czegoś nie widzi.
Jeśli komuś się nie chce opisać badania niech nie wykonuje tego zawodu.
A coś o obrazowaniach z kontrastem/znacznikiem, gdy nie dotrzymano wymaganego przez producenta systemu upływu czasu pomiędzy injekcją znacznika a obrazowaniem ?
Mojej Mamie mającej raka trzustki w IV stadium radiolog w obrazie TK znalazł „trzustkę bez zmian ogniskowych o prawidłowym obrazie”. Mimo, że miał w ręku wynik USG sprzed 3 dni, w którym wyraźnie opisane były zmiany w trzustce i wątrobie. Mama zmarłą 7 tygodni później. Jak na razie Rzecznik Praw Pacjenta stwierdził naruszenie praw pacjenta i zażądał od placówki (słynna sieć prywatnych klinik) m.in. pociągnięcia lekarza opisującego badanie do odpowiedzialności. Dziś składam zeznania w Okręgowej Izbie Lekarskiej.
Co zrobić gdy opis tomografii jest niedokładny? Nie ma podanych wymiarów węzłów chłonnych kompletnie nic same ogólniki A nikt gdzie indziej nie chce odczytać płyty gdzie pójść ? Było to badanie prywatne
Według mnie powinna Pani zgłosić pisemnie reklamację i poprosić o uzupełnienie opisu zgodnie z celem badania. Szczegółowe standardy dla poszczególnych typów badań znajdzie Pani tutaj:https://dziennikmz.mz.gov.pl/DUM_MZ/2015/78/akt.pdf
Przydatne informacje może Pani znaleźć też na tej stronie: https://inforadiologia.pl/informacje,wytyczne-dla-lekarzy-kierujacych-na-badania-obrazowe,100.html
Pozdrawiam, Jolanta Budzowska
Bardzo dziękuję. Mam jeszcze pytanie czy lekarz ogólny może opisać badanie tomografii komputerowej? Bo z tego co wiem to nie ma prawa i musi to być w pierwszej kolejności radiolog?
Wg mnie nie. Czasem, w zależności od wiedzy i doświadczenia lekarza, możliwa jest oczywiście pewna interpretacja wykonanego badania, ale nie sądzę, żeby ktoś niebędący radiologiem przyjął na siebie za to odpowiedzialność.
Szanowna Pani,
sprawy opierające się na nieprawidłowej interpretacji/opisie mammografii nie są łatwe do wygrania, bo nie ma gwarancji, co biegły sądowy „zobaczy” w badaniu. Ocena mammografii zależy od jakości badania i od doświadczenia lekarza opisującego, trzeba też wziąć pod uwagę, że obecnie lekarze siłą rzeczy, znając przebieg choroby, mogą oceniać tamto badanie z pozycji „ex post”. Nie podważam w żaden sposób Pani twierdzeń, chcę tylko wskazać ryzyka. Proszę odezwać się, jak uda się zorganizować leczenie i będzie Pani miała głowę do tego, by powrócić do kwestii prawidłowości diagnostyki. Życzę mamie dużo zdrowia!