Nie da się ukryć, że mamy sytuację nadzwyczajną. Zagrożenie przyniósł koronawirus, ale są przecież i inne choroby. Coraz bardziej martwimy się, czy możliwe jest uzyskanie realnej pomocy medycznej w chorobie przewlekłej czy nagłym zachorowaniu. Jakie i czy ogóle, przysługują nam prawa pacjenta?
Prawa pacjenta zeszły na drugi, a nawet daleko dalszy plan. W szpitalach, a także i poradniach, trwa walka o przetrwanie. Dosłownie. Zmaterializował się przepis*, do którego nie miałam potrzeby nigdy dotąd sięgać:
Kierownik podmiotu udzielającego świadczeń zdrowotnych może ograniczyć korzystanie z praw pacjenta w przypadku wystąpienia zagrożenia epidemicznego lub ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów.
Co to oznacza w praktyce?
Mimo koronawirusa, mamy wciąż np. prawo do świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej. Prawa do żądania odszkodowania w sprawach, gdzie doszło do błędu medycznego, nikt poszkodowanemu pacjentowi nie odbierze (zobacz wpis: Jak uzyskać odszkodowanie).
W aktualnej sytuacji musimy jednak włączyć myślenie i podchodzić racjonalnie i odpowiedzialnie do korzystania z uprawnień, jakie daje nam ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Dogmaty trzeba na jakiś czas odłożyć na półkę.
Jak to przełożyć na życie codzienne?
Jest oczywiste, że nieracjonalnie byłoby domagać się np. prawa do kontaktu osobistego. Gdy mamy stan epidemii, odwiedziny osób bliskich w szpitalu są wstrzymane. Podobnie, nie zawsze musimy korzystać np. z prawa do żądania od lekarza prowadzącego zasięgnięcia opinii innego lekarza lub zwołania konsylium. Można przypuszczać, że w obecnej sytuacji, kiedy lekarze pracują 24 h na dobę, nie będzie to fizycznie możliwe.
Zagrożenie życia lub zdrowia a koronawirus
Z pewnością nie może być jednak wyłączone czy ograniczone stosowanie tego prawa:
Art. 7. 1. Pacjent ma prawo do natychmiastowego udzielenia świadczeń zdrowotnych ze względu na zagrożenie zdrowia lub życia.
Ostatnio jednak usłyszałam od znajomego lekarza z dużej kliniki, że na razie robią co mogą, żeby operować na bieżąco pilne przypadki. Ale boją się o przyszłość, bo już dziś wykorzystują tylko ułamek swoich lokalowych możliwości.
Szpital ma ponad dwadzieścia sal operacyjnych, na których może się odbywać ponad 100 zabiegów każdego dnia. Ale brakuje lekarzy. A „zapas” środków ochrony osobistej (lekarza i pacjenta!), czyli zwykłych ubrań operacyjnych używanych do operacji, wystarcza jedynie na 1 dzień!
Ograniczenia w leczeniu
Centrala NFZ zaleca ograniczenie udzielania świadczeń do niezbędnego minimum. Dotyczy to m.in. zabiegów operacyjnych i badań diagnostycznych, takich jak tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny, PET, gastroskopia, kolonoskopia czy USG.Pomóż medykowi: bądź rozsądny!
Mamy więc czasy medycyny wojennej.
Pamiętajmy, że nie tylko pacjentom jest trudniej. Cały ciężar odpowiedzialności za nasze życie i zdrowie spoczywa – jak nigdy wcześniej – na barkach medyków. Do tego wszystkiego personel medyczny został z tymi obowiązkami zawodowymi i etycznymi zostawiony przez nasze państwo sam sobie. Widzimy w mediach, jakie występują braki w zaopatrzeniu szpitali w środki ochrony osobistej: chroniące lekarzy, pielęgniarki, ale i pacjentów!
Bądźmy więc odpowiedzialni i zdyscyplinowani: #niewychodźzdomu i korzystaj ze swoich praw pacjenta z uwzględnieniem aktualnej sytuacji. Przynajmniej tyle możemy dla siebie zrobić.
*opisano to w art. 5 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Sz. Pani Mecenas, bardzo Panią szanuję, ale proszę nie przesadzać, że państwo zostawiło medyków samych sobie. Jestem lekarzem i np. w bardzo krótkim czasie zostało opracowanych wiele niezbędnych procedur, aby wiedzieć, jak w danej sytuacji postąpić, i z których na co dzień korzystam. Dokonano przeorganizowania systemu, powołując w super krótkim czasie 19 jednoimiennych szpitali zakaźnych, uzupełniono je o niezbędne wyposażenie. A że są braki? Tak! I dodam, odczuwają je nawet tak chwalone systemy opieki zdrowotnej, jak w Italii, czy we Francji. Jak Pani wspomniała, sytuacja jest nadzwyczajna, w pewnym sensie wszyscy się uczymy i musimy rozwiązywać problemy, z którymi w takiej skali od dziesiątków lat nie mieliśmy do czynienia. Dlatego nie rzucajmy wciąż oskarżeń na państwo, tylko róbmy to, co każdy z nas najlepiej potrafi. Podsycanie niepokoju, który zrodzi panikę, jest ostatnią rzeczą, z jaką w takim czasie chcielibyśmy się zmierzyć. Choćby dlatego, że przestrzeganie przez społeczeństwo trudnych ograniczeń wymaga zaufania – do państwa i do nas. To nie czas na podkopywanie go. To czas na rozwiązywanie problemów. Pozdrawiam.
Dziękuję za Pani wpis. Jestem daleka od podsycania niepokoju, ale pacjenci i lekarze, z którymi mam kontakt, nie są tak spokojni jak Pani. A czy może Pani napisać, w jakiej formie wykonuje Pani zawód i jaką ma Pani specjalizację? W szpitalu czy w gabinecie? Jakie są najpoważniejsze problemy związane z wirusem SARS-CoV-2, z jakimi się Pani zetknęła?